W rozmowie z Polskim Radiem Agnieszka Kozłowska-Rajewicz powiedziała, że należałoby mówić o przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, gdyż akty przemocy nie zdarzają się tylko w rodzinie. Związanie się konwencją nakłada na państwa-strony obowiązek stworzenia oficjalnej infolinii dla ofiar przemocy, działającej 24 godziny na dobę. Państwa mają też stworzyć portale z informacjami o zjawisku przemocy, a także odpowiednią liczbę schronisk i ośrodków wsparcia. Kraje, które ratyfikują konwencję, winny też przygotować procedury przesłuchań policyjnych, chroniące ofiary przestępstw przed dodatkowymi cierpieniami i zbierać dane na temat przestępstw z uwzględnieniem płci. Przeciwko konwencji wypowiadał się minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Jego zdaniem, niektóre postanowienia porozumienia są sprzeczne z konstytucją. Minister wyrażał też opinię, że dokument służy "zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych". Agnieszka Kozłowska-Rajewicz powiedziała jednak, że w rządzie nie ma teraz kontrowersji w sprawie konwencji. Przypomniała, że 4 grudnia ministrowie podjęli jednogłośnie decyzję o jej podpisaniu. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz szacuje, że przygotowania do ratyfikacji potrwają co najmniej dwa lata. W tym czasie miałyby zostać usunięte różnice między konwencją a polskim prawem. W naszym porządku prawnym nie ma na przykład pojęcia przemocy ekonomicznej, które jest w konwencji, inna jest też definicja przemocy domowej. Konwencja jest otwarta do podpisu od 11 maja 2011 roku, do tej pory podpisało ją 25 państw, ratyfikowało jedno - Turcja. Polska jest 26 państwem, które podpisało konwencję. Podpisanie konwencji nie jest równoznaczne z obowiązkiem jej ratyfikacji. Zgodę na ratyfikowanie dokumentu, którym związuje się państwo polskie, wyraża Sejm, a ratyfikacja to uprawnienie prezydenta.