Na najbliższej sesji sejmiku, w poniedziałek, radni SLD i PiS mają złożyć formalne wnioski w tej sprawie. Arytmetyka wskazuje jednak, że jedynie głosami SLD, PiS i Solidarnej Polski nie można odwołać marszałka, jeżeli sprzeciwią się temu wspólnie rządzące regionem ugrupowania: Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe i Ruch Autonomii Śląska. Szef komisji statutowej sejmiku, a zarazem jedyny przedstawiciel w nim Solidarnej Polski, radny Michał Wójcik, powiedział PAP, że pod wnioskiem o odwołanie marszałka z przyczyn innych niż nieudzielenie absolutorium musi podpisać się co najmniej jedna czwarta składu sejmiku, czyli 12 radnych. Ani PiS ani SLD nie mają tylu przedstawicieli, muszą więc złożyć wspólny wniosek, by był rozpatrywany. Będzie można głosować go dopiero na kolejnej sesji sejmiku, po zasięgnięciu opinii komisji rewizyjnej. Aby odwołać marszałka potrzeba większości trzech piątych głosów. Opozycja nie dysponuje taką większością. Uchwałę zobowiązującą klub radnych SLD w sejmiku do "podjęcia działań zmierzających do złożenia wniosku o odwołanie marszałka" przyjął w środę zarząd wojewódzkiej rady tego ugrupowania. Zamieszanie na kolei - odwołane i opóźnione pociągi - związane z przejęciem od 9 grudnia obsługi całości połączeń w regionie przez samorządową spółkę Koleje Śląskie, nie jest jedynym powodem wniosku o dymisję. "Uchwała została podjęta w związku z pogłębiająca się sytuacją kryzysową związaną z funkcjonowaniem spółki Koleje Śląskie, rosnącym zadłużeniem województwa, które na koniec 2013 ma wynieść ok. 700 mln zł, a także zadłużeniem SPZOZ-ów (zakładów opieki zdrowotnej - PAP) pozostających w zarządzie marszałka województwa, które na dzień dzisiejszy wynosi ok. 200 mln zł" - napisali w oświadczeniu przedstawiciele SLD. Politycy Sojuszu zarzucają też marszałkowi "nieudolne zarządzanie procesem inwestycyjnym związanym z budową Stadionu Śląskiego, skutkującym wydatkami o ponad 300 mln złoty wyższymi niż pierwotny plan, oraz problemami z prowadzeniem procesu inwestycyjnego mającego na celu doprowadzić do budowy nowej siedziby Muzeum Śląskiego". Według SLD "koalicyjne rządy PO-PSL-RAŚ nie sprawdziły się i swoim postępowaniem działają na szkodę województwa". Wcześniej w sprawie chaosu na kolei w woj. śląskim wypowiedzieli się też politycy PiS, którzy domagają się od premiera odwołania ze stanowiska odpowiedzialnego za kolej wiceministra transportu Andrzeja Massela. Poseł Andrzej Adamczyk apelował w środę w Sejmie, by premier podjął także "polityczne decyzje" wobec marszałka woj. śląskiego Adama Matusiewicza. "Mamy nadzieję, że Donald Tusk znajdzie w sobie determinację i odwagę, by spowodować odwołanie zarządu województwa śląskiego z marszałkiem Matusiewiczem na czele" - powiedział poseł Adamczyk, przypisując Matusiewiczowi osobistą odpowiedzialność za chaos komunikacyjny na Śląsku. W środę po południu działacze PiS w regionie potwierdzili w rozmowach z dziennikarzami, że również to ugrupowanie złoży w sejmiku wniosek o odwołanie marszałka i pozostałych członków zarządu województwa. Informację o tym podał m.in. Dziennik Zachodni. Koalicja PO, RAŚ i PSL dysponuje w 48-osobowym sejmiku woj. śląskiego 28 głosami. 22 radnych PO współpracuje z dwoma radnymi PSL i czterema z RAŚ. SLD ma 10 radnych, PiS 8, a Solidarna Polska 1. Jeden mandat - Bogdana Święczkowskiego z PiS - został przez sejmik wygaszony. Przedstawiciele zarządu woj. śląskiego dotąd oficjalnie nie skomentowali zapowiedzi wniosków o dymisję marszałka i innych członków zarządu.