W niedzielę podczas uroczystości upamiętniających 1. rocznicę katastrofy smoleńskiej organizowanych przed Pałacem Prezydenckim m.in. przez PiS funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu i policji uniemożliwili grupie posłów tej partii wejście na teren, gdzie przed rokiem stanął krzyż. BOR zgodził się wpuścić tylko Jarosława Kaczyńskiego z 14-osobową delegacją. "Rzeczpospolita" dotarła do niepublikowanego dotąd filmu, na którym widać, jak posłanka PiS Maria Nowak z grupą posłów usiłuje podejść do pałacu. Choć trzyma w dłoni legitymację poselską, jest brutalnie odpychana przez policjanta. Zdaniem posła PiS Joachima Brudzińskiego to celowo wyreżyserowana prowokacja. - Chodziło o to, by móc stworzyć narrację: "PiS wszczyna burdy" - mówi "Rzeczpospolitej". Mariusz Błaszczak, rzecznik Klubu PiS, wystosował w poniedziałek pismo do szefa BOR gen. Mariana Janickiego z żądaniem wyjaśnienia tych zdarzeń. "My w katastrofie straciliśmy dziewięciu przyjaciół. Nam najmniej zależało na tym, by obchody były w jakikolwiek sposób zakłócone" - mówi "Rz" mjr Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik BOR. Dodaje, że funkcjonariusze Biura nie uczestniczyli w zatrzymaniu posłów. Rzeczywiście, na filmie, do którego dotarła "Rz", wstępu na teren przed pałacem bronią funkcjonariusze policji. Na innym, umieszczonym w poniedziałek na portalu YouTube, też widać posłów, którzy z legitymacjami w rękach próbują wejść na ogrodzony teren. Mimo to są brutalnie zatrzymywani i szarpani przez policję. - Poczułem silne uderzenie, jakby kopnięcie. Lekarz stwierdził naderwanie mięśnia, stłuczenie kości. Nałożył gips - opowiada "Rz" poseł Jerzy Materna (PiS). W poniedziałek "Rz" pisała o innych posłankach, które miały być poturbowane przez policję: Marzenie Machałek i Danieli Chrapkiewicz. Policjanci początkowo utrzymywali, że posłowie nie pokazywali legitymacji. Rzecznik policji Mariusz Sokołowski, który obejrzał film na YouTube, nie widzi w działaniach policji nic nieprawidłowego. - Zatrzymano osoby, które wtargnęły na ogrodzony teren - mówi. Przekonuje, że policjanci mogli nie rozpoznać posłów. - Po zidentyfikowaniu przez BOR, że są parlamentarzystami, zostali zwolnieni - mówi Sokołowski.