W piątek Sejm zajął się "rządowym projektem ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła w związku z sytuacją na rynku paliw". Nowa propozycja zakłada dodatki energetyczne w wysokości od 500 do 3000 zł. Jednorazowy dodatek zakłada wsparcie w kwocie trzech tysięcy złotych, gdy źródłem ciepła jest kocioł na paliwo stałe zasilany pelletem drzewnym albo innym rodzajem biomasy. Dwa tysiące w przypadku ogrzewania olejem opałowym. Tysiąc złotych - gdy źródłem jest drewno kawałkowe, a 500 zł - gdy wykorzystujemy kocioł gazowy zasilany gazem LPG. - Na dzisiaj jest to najbardziej kompleksowe i najszersze rozwiązanie wspierające wszystkich odbiorców ciepła, których potencjalnie mogą dotknąć podwyżki w całej Unii Europejskiej. 9 września będzie dopiero debata na ten temat. My już mamy ustawę - mówiła minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Suski: Nikt tak nie dbał o Polaków jak PiS Projekt chwalił przedstawiający stanowisko klubu PiS Marek Suski. - Z tego co wiem będzie też tutaj krytyka tej ustawy. Z jednej strony będzie mowa, że za mało, z drugiej, że to rozdawnictwo. Opozycja z różnych pozycji atakuje wspieranie Polski i Polaków przez rząd PiS. Ale prawda jest taka, że nikt poza nami żadnych rozwiązań nie przygotował, nikt tak na dobrą sprawę o Polaków nie dbał - ocenił poseł. Zwrócił się do opozycji. - A kiedy wy rządziliście, jak był kryzys, to mówiliście: cóż, każdy musi sobie radzić sam. Silni przetrwają, słabi odejdą, będzie silniejsza gospodarka. My wychodzimy z założenia, żeby chronić wszystkie miejsca pracy, wszystkich Polaków, niezależnie czy to są ludzie wspierający opozycję, czy to są ludzie popierający rząd. Wszystkich obejmujemy opieką - zapewnił. Krytyka opozycji Poseł Tomasz Nowak z Platformy Obywatelskiej mówił o - jego zdaniem - wadach projektu i kwestii rekompensat spółdzielni i ciepłowni. - Obywatel np. u mnie w Koninie dostanie 67 procent podwyżki, ale nie dostanie rekompensaty, ponieważ próg wytwarzania ciepła jest niższy niż założony w ustawie. Ta ustawa wyklucza bardzo dużą część społeczeństwa ze środków pomocowych. My zgłaszamy poprawkę, że każdy obywatel, który skorzysta z ciepła systemowego, będzie miał obniżkę, a nie podwyżkę - stwierdził. - My zgłaszaliśmy jako cała opozycja, żeby w wypadku dodatku do gospodarstw indywidualnych, nie mówię o sieciowych w tej chwili, były osłony takie jak dla wszystkich, czyli 3000 złotych jak w przypadku węgla, żeby nie różnicować, że LPG dostanie 500 złotych, olej 2000, a drewno kawałkowe 1000 złotych - dodał. Propozycję rządu i sytuację gospodarczą komentował także Robert Winnicki z Konfederacji. - Konfederacja jako jedyna w tym Sejmie nie głosowała za embargiem (na import z Rosji - red.), bo wiedzieliśmy, że tego węgla nie macie skąd wziąć. Powtarzamy, że problem nie jest po stronie popytu, tylko podaży. Węgla w Polsce cały czas na składach nie ma - powiedział poseł. - Ta ustawa nie rozwiązuje żadnego z problemów polskiego rynku energetycznego. Nie rozwiązuje kwestii braku elektrowni jądrowej, której nie wybudowaliście, wszyscy razem przez ostatnie 30 lat, nie rozwiązuje kwestii niszczenia polskiego górnictwa - mówił dalej. Poseł chciał odrzucenia rządowego projektu w pierwszy czytaniu. W sekcji zadawania pytań głos zabrał partyjny kolega Winnickiego - Grzegorz Braun. - Szczęść Boże i ratuj się kto może w nadchodzącym sezonie grzewczym, póki u władzy pozostaje Zjednoczona łże-Prawica - zaczął polityk. Potem zadał pytanie, najprawdopodobniej skierowane do członków rządu, czy "poskładali na siebie" zawiadomienia do prokuratury o niedopełnienie obowiązków. Argumentował to pojawiającymi się w marcu informacjami o możliwych problemach z dostępnością węgla. Politycy Konfederacji krytykowali embargo na rosyjski węgiel. Polski rząd zdecydował się nie sprowadzać surowca z Rosji po inwazji tego kraju na Ukrainę. Po debacie projektem zajmą się posłowie w pracach komisji, wieczorem ma się odbyć drugie czytanie ustawy, a następnie głosowanie. Wsparcie dla przedsiębiorców poszkodowanych po katastrofie ekologicznej Odry Kolejnym punktem obrad był rządowy projekt "o szczególnym wsparciu podmiotów poszkodowanych w związku z sytuacją ekologiczną na rzece Odrze". - Przede wszystkim ustawa jest skierowano do tych podmiotów, które realizują swoją działalność w terenach powiatów nadodrzańskich. Proponujemy elastyczne rozwiązanie, że będzie odesłanie do rozporządzenia Rady Ministrów, w którym będą określone kody PKD - jakie działalności będą tym wsparciem objęte - tłumaczyła Marlena Maląg. Minister zapowiedziała, że wsparcie ma dotyczyć 34 powiatów, w których funkcjonują podmioty działające w zakresie 23 kodów PKD. - Przede wszystkim wsparciem będą objęte te osoby, od których są odprowadzane składki w lipcu - mówiła minister rodziny i polityki społecznej. Wsparcie mają otrzymać przedsiębiorcy, którzy zanotują spadek przychodów wyższy niż 50 procent. Rząd szacuje, że 23 kodami PKD będzie objętych 10 tysięcy firm, zatrudniających 68 tysięcy osób. Pracownicy ci mają otrzymać świadczenie postojowe w kwocie 3010 zł, które będzie realizował Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Przedsiębiorca będzie decydował na jakiej podstawie jest sprawdzany spadek przychodów. Może porównać przychody z sierpnia i lipca lub czerwcem, lub z sierpniem 2021 roku. Poprawki opozycji Propozycję pozytywnie ocenił klub PiS, o czym mówiła Urszula Rusecka. W swoim wystąpieniu wiele miejsca poświęciła sytuacji politycznej i gospodarczej w naszym regionie Europy. - Obecnym wyzwaniem rządu jest obecnie światowy kryzys energetyczny, oczywiście panie pośle, to jest cały czas o projekcie, o wsparciu przedsiębiorców, którzy przez waszą dezinformację, fake newsa, popadli w tarapaty. Między innymi - stwierdziła posłanka, zwracając się do polityków opozycji. Te słowa wywołały wzburzenie w ławach opozycyjnych. - To, co dziś proponujecie, jest tylko kroplą w Odrze potrzeb. Ci ludzie pracują tylko przez okres wakacji, a wy chcecie im dać minimalne wynagrodzenie na pracownika, tylko przez jeden miesiąc. Przecież to nic nie da. Oni muszą zarobić na opłaty, na czynsze, na wynagrodzenia, ZUS-y, wszystkie inne opłaty - odpowiadał Arkadiusz Marchewka. Koalicja Obywatelska chce poprawek, które zakładają, że pomoc powinna być na poziomie średniego wynagrodzenia (ponad 6500 zł w sektorze przedsiębiorstw), a nie tak jak zaproponował rząd - minimalnego. Marchewka argumentował, że wsparcie musi być udzielane przez trzy miesiące, ponieważ przedsiębiorcy żyją w niepewności, a końcowy raport ws. Odry jest zapowiadany na koniec września. Kolejna propozycja opozycji zakłada możliwość zwolnienia wskazanych przedsiębiorców z podatku od nieruchomości przez samorządy, które z kolei miałyby otrzymać rekompensatę od rządu. Przedsiębiorcy mieliby też być zwolnieni przez trzy miesiące ze składek na ZUS i NFZ. Przedłużenia pomocy na trzy miesiące chce też Lewica. W ich propozycji kwota wsparcia ma zostać podwyższona do 4515 złotych, o czym mówiła Katarzyna Kotula. Marek Sawicki z PSL również postanowił odpowiedzieć Urszuli Ruseckiej. - Zamiast leczyć skutki i wydawać nasze duże budżetowe pieniądze, trzeba było po prostu do zatrucia nie dopuścić - podkreślił.