W wyniku piątkowych wydarzeń zatrzymano 210 osób, w tym 95 obcokrajowców. 40 policjantów zostało lekko rannych. Do szpitali przewieziono 29 osób, które odniosły obrażenia. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak w komunikacie przesłanym w sobotę PAP napisał, że wniosek o zwołanie komisji partia przedstawi w poniedziałek, a zostanie on złożony zaraz po tym, jak komisja się ukonstytuuje. - Posłowie PiS będą domagać się, by podczas posiedzenia komisji wyjaśnienia złożył komendant główny policji - zapowiedział. W rozmowie z PAP Błaszczak skrytykował decyzje dotyczące piątkowych zgromadzeń, które podjęła prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Pani prezydent nie powinna zgodzić się na tę drugą kontrmanifestację (Kolorową Niepodległą-PAP), bo przecież jej organizatorzy mówili o tym, że chcą blokować Marsz Niepodległości. Było to więc z założenia przedsięwzięcie konfrontacyjne - powiedział polityk. W jego opinii, władze stolicy nie musiały wyrażać zgody na taką manifestację. Jak zaznaczył, do wyjaśnienia przez sejmową Komisję Administracji i Spraw Wewnętrznych jest postawa policji, która, zdaniem Błaszczaka, nie reagowała odpowiednio na to, co się działo. Zarzucił służbom, że nie zatrzymały autokarów z lewackimi bojówkarzami, którzy przyjechali do Polski z Niemiec. "Pytanie, czy policja, czy służby specjalne nie wiedziały o tym?" - zastanawiał się polityk. - Chcielibyśmy usłyszeć od komendanta głównego policji dlaczego nie było reakcji, bo przecież widzimy na zdjęciach, że bojówkarze kołyszą samochodem jednej ze stacji telewizyjnych, a później ten samochód jest podpalony. Nieopodal stoi policja. Dlaczego nie reagowała? - pytał szef klubu PiS. Wcześniej krytyczną ocenę dotyczącą zapewnienia bezpieczeństwa podczas piątkowych obchodów wyraził wykluczony z PiS europoseł Zbigniew Ziobro. Jak podkreślał, bezpieczeństwa nie zagwarantowano nie tylko uczestnikom manifestacji, ale także mediom. Z kolei klub SLD zapowiedział złożenie wniosku o przedstawienie w Sejmie informacji rządu w sprawie piątkowych wydarzeń.