"DGP" przypomina o tym, że PiS rozważa ujednolicenie struktury właścicielskiej szpitali. Chodzi o przeniesienie pod kuratelę wojewodów 250 placówek zarządzanych przez powiaty i kilkudziesięciu będących w rękach marszałków. "To nie czas na wielką rewolucję w służbie zdrowia. Bo planowane zmiany właścicielskie to będzie rewolucja, a nie ewolucja" - uważa prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych Waldemar Malinowski. Jak pisze dziennik, jego zdaniem nie sprzyja temu również obecna sytuacja epidemiczna i spodziewana druga fala COVID-19. Jak przekonuje, regionalizacja jest lepsza od centralizacji. "Dlatego będziemy przeciwko zmianom, które są powrotem do przeszłości. Tak już było i się nie sprawdziło" - podkreśla. Do tej pory wiele samorządów zainwestowało ogromne pieniądze w modernizację placówek. "Organ zrządzający powinien być zawsze z najniższego szczebla samorządowego" - mówi z kolei przedstawiciel szpitala powiatowego w województwie dolnośląskim. Jak pisze "DGP", politycy PiS, którzy pracują nad nową koncepcją, przekonują, że zmiana ma poprawić sytuację zdrowotną. "Główne założenie to kwestia uporządkowania systemu" - mówi rozmówca "DGP" z PiS. Wskazuje, że istnieje kilka zasadniczych wad obecnych rozwiązań. Po pierwsze nieefektywna konkurencja, często szpitale będące własnością różnych organów działają obok siebie, więc "zabierają" sobie personel. Poza tym konkurują o tych samych pacjentów, kontrakty czy sprzęt, co powoduje nieefektywną alokację zasobów. "Oto jeden z przykładów: te same leki są kupowane w różnych szpitalach z różnicą 300 proc." - mówi rozmówca dziennika. Odrzuca zarzut, że centralizacja spowoduje upolitycznienie w zarządzaniu zdrowiem. Według "DGP", największa wątpliwość dotyczy kwestii długów. Zdaniem jednego z rozmówców dziennika trudno sobie wyobrazić przejęcie szpitali bez nich.