Wiceminister spraw zagranicznych od początku obecnej kadencji Sejmu należy do klubu parlamentarnego PiS, ale do tej pory nie był członkiem partii. - Chciałbym mieć wpływ na politykę partii, jako członek. To jest partia, która odpowiada mi programowo, bo jest prospołeczna. Kładzie nacisk na kwestie społeczne, obywatelskie - uzasadnił Wawrzyk. Wiceszef polskiej dyplomacji ubiegał się o stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, ale jego kandydatura nie zyskała aprobaty Senatu. - Moja decyzja paradoksalnie wpisuje się w ubieganie się o funkcję RPO. Dlatego, że zadaniem rzecznika jest wspieranie ludzi, którzy mają problemy przede wszystkim z władzą. Ale różnego rodzaju władzą, nie tylko rządową. Przecież władza samorządowa pochodzi z różnych opcji politycznych. Rolą rzecznika jest wspieranie ludzi w tych sprawach - podkreślił wiceminister spraw zagranicznych. Dodał, że "jako poseł i członek PiS chce reprezentować kwestie ludzi wykluczonych i pokrzywdzonych przez los". "Każdy z nas ma jakieś poglądy" - Ta partia robi najwięcej, aby ludzie wydostali się z tego wykluczenia, ale nie wszystkim się to udaje. Ale tych wszystkich ludzi chciałbym w ramach partii reprezentować - zapewnił Wawrzyk, który ubiegając się o urząd RPO, podkreślał, że ten urząd nie ma barw partyjnych. - Trzeba umieć, a mnie się to zawsze udawało, oddzielić swoje prywatne poglądy od pełnionej funkcji i pracy, którą się wykonuje. Zawsze mi się to udawało w każdej sytuacji, czy to na uczelni, w pracy w ministerstwie, czy to w parlamencie. Starałem się działać w kierunku obywatelskim i społecznym. Dlatego ubiegałem się o tę funkcję, wiedząc, że będzie podnoszona kwestia mojego zaangażowania politycznego - powiedział wiceminister. Dodał, że "każdy z nas ma jakieś poglądy". - Czy to jest dziennikarz, nauczyciel, czy urzędnik, sędzia. Ważne, aby te poglądy nie przeszkadzały w wykonywanej pracy. Mnie się to udawało i byłem przekonany, że jako rzecznik też temu podołam - podkreślił Wawrzyk, który w piątek zostanie członkiem Prawa i Sprawiedliwości.