Podczas wtorkowej konferencji prasowej Piotr Müller został zapytany m.in. czy premier Mateusz Morawiecki "przeprosi, czego domagają się sędziowie, za stwierdzenie, że powyżej 90 proc. postępowań dyscyplinarnych dotyczyło albo sędziów, którzy jeździli po pijanemu, albo dopuścili się gwałtu, czy też kradzieży". Chodzi o wypowiedź szefa rządu z 19 maja. - Pamiętam moje spotkanie z panią przewodniczącą Komisji Europejskiej, Ursulą von der Leyen, kiedy uświadomiłem ją, że ogromna, ogromna większość, bodaj powyżej 90 procent tych dyscyplinujących postępowań dotyczyło sędziów, którzy albo jeździli po pijanemu, albo dopuścili się gwałtu, albo jakichś innych kradzieży, to oczy otwarły się bardzo szeroko naszym rozmówcom w Brukseli - powiedział wówczas Morawiecki. Müller o "przytłaczającej większości" Odpowiadając na pytanie o tę wypowiedź, rzecznik rządu poprosił o prześledzenie statystyk związanych z zakończonymi postępowaniami dyscyplinarnymi. - Wtedy pan zobaczy, że przytłaczająca większość dotyczy spraw pospolitych, a nie spraw dotyczących orzeczeń sądowych - powiedział, dodając, że taką statystykę może udostępnić Sąd Najwyższy. - Nie będzie zgody polskiego rządu, by sędziowie, którzy łamią prawo, łamią na przykład Kodeks karny, łamią zasady etyki, mogli dalej orzekać - powiedział Müller. - A o kontrowersyjnych pewnych orzeczeniach, które miały miejsce, ponownie będzie decydował Sąd Najwyższy w ramach ewentualnego wznowienia postępowania dyscyplinarnego. Nie politycy. O tym będą decydować sędziowie, a nie będą decydować o tym ani politycy, ani dziennikarze - dodał.