Przed drzwiami prokuratury rozmawiał z nim warszawski reporter RMF FM, Konrad Piasecki. Pineiro czekał na przesłuchanie, ponieważ wczoraj Małgorzata Dukiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej zasugerowała mu, że najlepiej byłoby, gdyby stawił się o godzinie 8:15. O tej jednak godzinie nie wszedł do budynku, gdyż nie pojawiła się prokurator Krajewska, która prowadzi jego sprawę. Nikt nie chciał także podjąć decyzji, czy Pineiro ma wejść. On sam, jak powiedział, czuje pewien niepokój. Uważa, że dojdzie do ręcznego sterowania ze strony ministra Kaczyńskiego, gdyż jest on stroną w tej sprawie. A ręczne sterowanie oznacza jego zdaniem to, że zostanie aresztowany. Na pytanie, czy będzie tym zaskoczony, odpowiedział, że jest na to przygotowany. Mimo że wystawiony został za nim list gończy, Pineiro uważa, że nie powinno do tego dojść, ponieważ zgłosił się sam. List gończy był wystawiony w listopadzie 1999 roku. Pineiro twierdzi, że były związki polityki z aferą FOZZ, a on jest jednym z tego przykładów, że Porozumienie Centrum było powiązane z FOZZ i z pieniędzmi Funduszu. Powiedział też, że nie czuje się osobą sterowaną przez lewicę czy służby specjalne. Sam chce oczyścić swoje nazwisko i pokazać prawdę, przede wszystkim ludziom, którzy go znali wcześniej, przed wyjazdem z Polski. Uważa, że jest uczciwym człowiekiem, nie miał nigdy konfliktu z prawem, dopóki nie poznał Grzegorza Żemka z Adamem Glapińskim i z Jarosławem Kaczyńskim. Od tego momentu jego życie zmieniło się wręcz w polityczno-prawne science-fiction, które teraz chce przerwać. Dziś wieczorem ma zostać nadana druga część filmu dotycząca afery FOZZ. W pierwszej Pineiro oświadczył, że kierowane przez braci Kaczyńskich Porozumienie Centrum przyjmowało pieniądze pochodzące z FOZZ. Kaczyńscy zaprzeczają i zapowiadają pozew przeciwko TVP.