Nie milkną echa kontrasygnaty, jakiej Donald Tusk udzielił pod dokumentem przedstawionym mu przez Kancelarię Prezydenta RP. Sprawa dotyczyła jednego z sędziów powołanych przez Krajową Radę Sądownictwa zreformowaną za czasów Zjednoczonej Prawicy. Donald Tusk wyraził zgodę na powołanie sędziego Krzysztofa Wesołowskiego na stanowisko przewodniczącego zgromadzenia sędziów w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego. Interia dotarła do listu otwartego, którego sygnatariusze postanowili wyrazić swoje "zaniepokojenie" nominacją. "Dotychczasowe wyroki zarówno Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jak i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - a które Polska zobowiązała się wykonywać - przesądziły już, że uczestnictwo w pracach Sądu Najwyższego sędziów powołanych z udziałem nieprawidłowo ukształtowanej Krajowej Rady Sądownictwa pozbawia te działania cech właściwych dla niezależnego sądu obsadzonego przez niezawisłych sędziów" - czytamy w liście otwartym. Donald Tusk. Prawnicy piszą do premiera. Wystosowali apel Sygnatariusze odezwy podkreślili, że "udzielenie kontrasygnaty doprowadziło do spowolnienia naszego marszu ku praworządności". Zauważyli też, że wkrótce należy wybrać przewodniczącego zgromadzenia sędziów w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. "Mamy nadzieję, że tym razem uda się uniknąć błędów, które oddalają nas od przywracania rządów prawa" - podkreślono. Pod listem otwartym podpisało się 17 osób, m.in.: sędzia TK w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński, była Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Ewa Łętowska, prezes Fundacji Helsińskiej Praw Człowieka Maciej Nowicki, były sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE prof. Marek Safjan, były prezes TK Jerzy Stępień i prof. Włodzimierz Wróbel z WPiA Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kontrowersyjna kontrasygnata. Tusk się tłumaczy W środę Donald Tusk tłumaczył, dlaczego udzielił zgody pod nominacją sędziego Krzysztofa Wesołowskiego. - Jest błąd, ja płacę konsekwencje, w tym także polityczne - powiedział. Podczas spotkania z dziennikarzami apelował, aby nie powielać narracji o jakimś "układaniu się z prezydentem". Zapewnił, że dokona "przeglądu procedur", aby na przyszłość "nie dochodziło do takiej sytuacji". Szef rządu dodał, że minister Maciej Berek - przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, który zajmuje się poprawnością legislacji - oddał się do jego dyspozycji. - On jest jednym z naprawdę najwybitniejszych urzędników (...), tym bardziej jestem w środku rozgoryczony. Mam 100 procentowe zaufanie do moich najbliższych współpracowników, dziennie podpisuję wiele dokumentów, czasem liczących nawet kilkaset stron - mówił premier. ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!