Rodzina Olewników znała się z Piłatem od wielu lat. Włodzimierz Olewnik mówił, że wspierał kampanię SLD, dlatego, gdy jego syn Krzysztof zniknął z domu po imprezie 26 października 2001 r., rodzina szukała pomocy także u Piłata. Dziś Piłat zeznał przed sejmową komisją śledczą, że obiecał wówczas dowiedzieć się czegoś o sprawie i szukał informacji. Oświadczył, że nie pytał o Olewnika polityków SLD, których znał - szefa MSWiA Krzysztofa Janika czy wiceministra Zbigniewa Sobotkę, lecz nieznajomego mu wówczas komendanta głównego policji Antoniego Kowalczyka. Szef policji miał go zapewniać, że w przypadku sprawy Olewnika chodzi o samouprowadzenie, a mężczyzna był widziany w towarzystwie kobiet w Austrii. - To nic nowego, już wcześniej komisja miała informacje, że w 2002, 2003 i 2004 r. policja i prokuratura traktowały sprawę Olewnika nie jak porwanie, tylko jak samouprowadzenie - skomentował po przesłuchaniu członek komisji Grzegorz Karpiński. Piłat oświadczył też, że nie pamięta, by interweniowano u niego - jako wiceministra infrastruktury - w sprawie namierzenia lub billingów telefonów, którymi mieli się posługiwać porywacze. Policjanci, którzy na początku prowadzili dochodzenie (i do pracy których formułuje się teraz wiele zastrzeżeń) twierdzili, że w tamtym czasie były duże problemy z uzyskiwaniem na potrzeby śledztw billingów od operatorów telefonicznych. Komisja przesłuchała też dziś za zamkniętymi drzwiami prokuratorów Roberta Skawińskiego i Radosława Wasilewskiego z Warszawy (temu pierwszemu zarzucano, że za czasów, gdy prowadził śledztwo, doszło w nim do nieprawidłowości, Wasilewski zaś miał je potem sprowadzić na właściwe tory) oraz policjanta z pierwszej grupy operacyjno-śledczej. Krzysztofa Olewnika porwano w październiku 2001 r. W lipcu 2003 r. okup w wysokości 300 tys. euro przekazano porywaczom, którzy jednak nie uwolnili uprowadzonego. Miesiąc po odebraniu okupu przez porywaczy Krzysztof Olewnik został zamordowany. Ciało ofiary znaleziono w październiku 2006 r., zakopane przez sprawców zabójstwa w lesie w miejscowości Różan (Mazowieckie). Miejsce ukrycia zwłok wskazał Sławomir Kościuk, który pomagał Robertowi Pazikowi w uduszeniu ofiary. Obecnie trwa ponowne badanie DNA ciała ekshumowanego z grobu Olewnika. Ekshumację przeprowadzono na wniosek rodziny. Wyniki badań mają być znane w marcu. W sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika płocki Sąd Okręgowy 31 marca 2008 r. skazał 10 oskarżonych. Kary dożywocia wymierzył Sławomirowi Kościukowi i Robertowi Pazikowi, odpowiadającym bezpośrednio za zabójstwo. Obaj już nie żyją - zostali znalezieni powieszeni w celi płockiego Zakładu Karnego: Kościuk w kwietniu 2008 r., a Pazik w styczniu 2009 r. Dwa odrębne śledztwa w sprawie ich śmierci prowadzi Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce. Pozostałych ośmioro oskarżonych o udział w porwaniu bądź pomoc w przetrzymywaniu uprowadzonego sąd skazał na kary od roku w zawieszeniu na trzy lata do 15 lat pozbawienia wolności. Szef grupy porywaczy - Wojciech Franiewski - w czerwcu 2007 r. popełnił samobójstwo w Areszcie Śledczym w Olsztynie. Prokuratura zamierzała przypisać mu tzw. sprawstwo kierownicze. W 2007 r. olsztyńska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo, w którym ustalane są nieznane okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie. W maju 2008 r. sprawa została przeniesiona do Gdańska. Wyjaśnianiem tych nieprawidłowości zajmuje się też sejmowa komisja śledcza.