Przewodniczący sekretariatu służb publicznych NSZZ Solidarność Jerzy Wielgus mówił, że "w kilku miastach niewygodni dla kierownictwa urzędów związkowcy są zwalniani lub zastraszani". Jako przykład podał urzędy kontroli skarbowej. - Szykanowani są pracownicy, zwalniani są funkcyjni działacze związków zawodowych - stwierdził. Według niego łamana jest w ten sposób konstytucja i ustawa o związkach zawodowych. - Zwalniane osoby są karane za to, że są działaczami związkowymi. To niebezpieczny precedens - powiedział Wielgus. "Protest nie ma realnych podstaw" Minister finansów Jacek Rostowski twierdzi, że protest związkowców nie ma realnych podstaw. - Na pewno nie są represjonowani. Jest nie do pomyślenia, aby byli. Nie wiem, ilu było związkowców, ale podejrzewam, że niewielu - powiedział Rostowski pytany przez dziennikarzy o protest. Poszkodowanym czuje się szef Związku Zawodowego Celnicy.pl Sławomir Siwy. Już po raz drugi jego zwierzchnicy próbują zwolnić go ze służby. Według związkowca powodem tego jest wytykanie błędów w urzędzie i publikowanie stanowiska związku. Sławomir Siwy ujawnił, że od czterech lat czuje się szykanowany za działalność związkową. - Ogranicza się działalność związkową, uniemożliwia realizowanie programu związku - powiedział podczas protestu. Maria Hiż z Biura Prasowego Ministerstwa Finansów powiedziała, że każdego członka związku zawodowego również obowiązują przepisy prawa i według nich jest oceniany przez pracodawcę. - Są także pracownikami. W przypadku nieprawidłowej realizacji obowiązków pracowniczych przedstawiciele związków zawodowych ponoszą podobnie jak inni pracownicy analogiczne konsekwencje służbowe - mówi Hiż. Ministerstwo Finansów dodaje, że każda sprawa ma charakter indywidualny i może być rozstrzygnięta przez bezstronny sąd pracy. Uczestnicy pikiety złożyli w Kancelarii premiera petycję z żądaniem zaprzestania represyjnego traktowania członków związków zawodowych.