Jak poinformowała w sobotę wieczorem rzeczniczka słupskiej policji Jolanta Jurczak, policja chciała przeprowadzić sprawę Marka T. w przyspieszonym 24-godzinnym trybie. Gdyby tak się stało, sąd musiałby wydać wyrok w drugi dzień Świąt. - Ponieważ jednak w czasie przesłuchania T. zeznał, że przed laty leczył się psychiatrycznie, sprawy nie można prowadzić w przyspieszonym trybie. Na temat poczytalności podejrzanego musi się bowiem wypowiedzieć biegły - wyjaśniła Jurczak. W nocy z piątku na sobotę poruszający się o kulach Marek T. po akrobatycznym skoku zniszczył zaparkowany w centrum miasta samochód. Jego wyczyn zarejestrowała kamera miejskiego monitoringu. Jak powiedziała Jurczak, ataku na opla corsę Marek. T., mimo problemów z chodzeniem, dokonał ze "zwinnością pantery". Na zarejestrowanym przez kamerę miejskiego monitoringu obrazie widać, jak poruszający się z trudem Marek T. nagle wybija się w górę, ląduje na dachu opla, po czym za pomocą kuli wybija w aucie szyberdach. Potem zeskakuje z samochodu i, wspierając się na kulach, z trudem oddala się od auta. Policjanci zatrzymali wandala kilka minut po zdarzeniu. - Marek T., który jak się okazało po zbadaniu alkomatem miał w organizmie 2 promile alkoholu, nie przyznał się do zniszczenia samochodu. Twierdził, że to jakaś pomyłka, bo jest tak bardzo chory, że nie byłby w stanie tego zrobić - powiedziała Jurczak.