Katarzyna W. została doprowadzona na salę rozpraw w kajdankach. Nikt z pokrzywdzonych nie pojawił się dziś w sądzie. Już wiadomo, że proces podejrzanej będzie jawny. Sąd zezwolił też mediom na relacjonowanie rozpraw poza niektórymi fragmentami. 23-letnia Katarzyna W. odpowiada za zabójstwo córki Magdy. Według prokuratury udusiła dziecko. Zarzucono jej też zawiadomienie organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie oraz tworzenie fałszywych dowodów, by skierować postępowanie przeciw innej osobie. Prokurator Zbigniew Grześkowiak zaznaczył, że kluczowe w sprawie okazały się lipcowe wyniki sekcji zwłok potwierdzające fakt uduszenia dziecka. - Wiemy dzisiaj, dzięki zeznaniom świadków, analizom śladów i zabrudzeń na odzieży małoletniej, zapisom monitoringu, wynikom sądowo-medycznym oraz innym dowodom, że Magdalena W. zginęła 24 stycznia 2012 r. między godz. 16. a 16.30 w zajmowanym przez małżonków mieszkaniu, w czasie gdy przebywała w towarzystwie swojej matki - mówił Grześkowiak. Medialna szopka w sądzie czyli proces Katarzyny W. Będziesz go śledzić? Zagłosuj Zachowanie oskarżonej zręczną mistyfikacją Dodał, że w ocenie prokuratury dotychczasowe zachowanie oskarżonej było zręczną mistyfikacją, mającą na celu ukrycie faktu śmierci córki oraz skierowanie podejrzeń na inną osobę. Katarzyna W. nie przyznała się przed sądem do zabójstwa półrocznej córki Magdy. Odmówiła składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Według prokuratury kobieta udusiła dziecko, a jej działanie było celowe. Sąd postanowił odczytać jej wyjaśnienia złożone podczas śledztwa. Podczas pierwszej rozprawy katowicki sąd częściowo wyłączył jawność wyjaśnień Katarzyny W. Jak wyjaśnił przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Adam Chmielnicki, oznacza to że wyjaśnienia Katarzyny W. dotyczące bezpośrednich okoliczności zabójstwa będą jawne, jednak część dotycząca relacji prywatnych, rodzinnych oskarżonej, będzie mogła pozostać niejawna. Po odczytaniu aktu oskarżenia sąd postanowił odebrać wyjaśnienia od Katarzyny W. Jej obrońca - po konsultacji z oskarżoną - wnioskował o wyłączenie jawności tej części rozprawy. Sąd zdecydował ostatecznie, że wyjaśnienia te - poza wskazanymi wyjątkami - będą jawne. "Ujawnianie procesu to gwarancja kontroli społecznej" Przed rozpoczęciem procesu obrońca z urzędu mec. Arkadiusz Ludwiczek ponowił i szczegółowo uzasadnił wniosek o utajnienie procesu. Poparła go oskarżona. Prokurator wskazał natomiast na możliwość zastosowania częściowego wyłączenia jawności np. we fragmentach intymnych lub istotnych dla interesu świadków. - Ujawnianie procesu to gwarancja kontroli społecznej - zaakcentował sędzia Adam Chmielnicki. - Społeczeństwo ma prawo znać przyczyny, dlaczego Katarzyna W. jest oskarżoną - dodał sędzia. Obrońca Katarzyny W. argumentował wcześniej wniosek o wyłączenie jawności procesu. - Mam obawy, czy przy jawności procesu uda się osiągnąć jego cel - podkreślał dzisiaj na sali rozpraw mecenas Arkadiusz Ludwiczek , obrońca Katarzyny W. Obrońca: Włos na głowie się jeży - Włos na głowie się jeży, gdy zobaczy się niektóre artykuły czy komentarze w internecie - zaakcentował. - Rodzina oskarżonej, jak i ona sama była poddana ciężkim próbom ze strony społeczeństwa - dodał. - Nie ograniczajmy w całości jawności rozprawy , ale znajdźmy miejsca wrażliwe - argumentowała z kolei prokuratura. - Nawet nie zakładam możliwości transmisji na bieżąco procesu - zaakcentował obrońca mecenas Ludwiczek. Ostatecznie sąd zdecydował jednak, że proces będzie jawny. Oddalając wniosek obrony o utajnienie postępowania sędzia zaznaczył, że jawność procesu "jest w istocie gwarancją kontroli społecznej" i nie wyklucza utajnienia poszczególnych jego części, jeśli zaistnieje ku temu konieczność. Sąd zezwolił ponadto przedstawicielom radia i telewizji na dokonywanie nagrań obrazu i dźwięku z rozprawy z wyjątkiem części dotyczącej rozpatrywania dowodów, na przykład wysłuchiwania zeznań świadków. Oznacza to zakaz obecności kamer i fotoreporterów podczas większości procesu. Jak powiedział sędzia Adam Chmielnicki, nie zachodzą zgłoszone przez obrońcę przesłanki utajnienia, np. możliwość wywołania zakłócenia spokoju publicznego. - Ta przesłanka nie wystąpiła, rozprawa jest prowadzona w warunkach zapewniających całkowite bezpieczeństwo uczestników postępowania - zaznaczył. Rozpoznawana sprawa ma charakter szczególny Według sądu, nie można podzielić zdania, że jawność sprawy mogłaby wywołać zakłócenie spokoju społecznego na szerszą skalę. Sędzia dodał, że rozpoznawana sprawa ma charakter szczególny. Najważniejszą według sądu przesłanką jawności są skutki publicznego wystąpienia oskarżonej w związku z jej apelem o poszukiwanie rzekomo uprowadzonego dziecka. Sędzia przypomniał, że odpowiedź na ten apel była bardzo szeroka, ludzie wykazywali bezinteresowną solidarność angażując się w poszukiwania. Dlatego społeczeństwo - jak zaznaczył sędzia - ma teraz prawo do poznania następstw sprawy. - Społeczeństwo zaangażowało się w poszukiwania dziecka i ma prawo poznać przyczyny, dla których Katarzyna z W. z pokrzywdzonej stała się oskarżoną - argumentował sąd. Zdaniem sędziego, na decyzję w sprawie jawności procesu wpływ miały też liczne spekulacje, które pojawiły się wokół sprawy. - Ostatnim argumentem przemawiającym za jawnym rozpoznaniem sprawy jest w związku z tym konieczność zakończenia spekulacji na temat przebiegu wydarzeń objętych aktem oskarżenia oraz możliwego udziału innych osób w tych wydarzeniach - zaznaczył sędzia. Media odegrały już rolę Mec. Ludwiczek mówił wcześniej, że w tej sprawie media odegrały już rolę - trudno określić, czy pozytywną, czy nie. Zaakcentował, że w prawie obowiązuje domniemanie niewinności. Jego zdaniem w akcie oskarżenia, który w pewnej części został upubliczniony, nie udało się uniknąć pewnych nadinterpretacji, które wypaczyły sens informacji procesowej. Innym argumentem obrońcy była możliwość zakłócenia przebiegu procesu poprzez wpływ przekazywanych z niego informacji na zeznania świadków. Tragiczna historia małej Magdy Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca. Według relacji matki, dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Ostatecznie na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.