Do sądu przybyło kilka osób publiczności. Przed salą kilka z nich trzymało plakaty lub kartony z napisami "Żądamy jawności rozprawy"; jeden mężczyzna filmował wszystkich wchodzących na salę, drugi wszedł na salę z biało-czerwoną chustą na ramionach. Wszyscy zostali wylegitymowani, by sprawdzić, czy nie znajdują się na liście świadków.Sąd wezwał na rozprawę pięcioro świadków; mają oni stawiać się od południa. Wśród świadków znajdują się żona i matka głównego oskarżonego Brunona Kwietnia - nie wiadomo, czy będą zeznawać, czy skorzystają z prawa do odmowy zeznań. Kwiecień odpowiada przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. W śledztwie mężczyzna przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwa się do winy i twierdzi, że inspirowała go inna osoba. Jako inspirującą go i kierującą przygotowaniami do zamachu wskazał osobę, która złożyła zawiadomienie o jego planach. Nie przyznał się do podżegania studentów ani do posiadania broni i handlu nią. Przed sądem oskarżony wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i pełnych danych osobowych. Grozi mu kara do 15 lat więzienia. Na poprzednich kilku rozprawach sąd za zamkniętymi drzwiami wysłuchał wyjaśnień Kwietnia i drugiego oskarżonego - o nielegalny handel i posiadanie broni - Macieja O. Ze względu na interes państwa i konieczność ochrony tajemnicy państwowej sąd na czas wyjaśnień oskarżonych wyłączył jawność rozpraw. Jak podawała prokuratura, w śledztwie Maciej O. twierdził, że jego broń to egzemplarze kolekcjonerskie; przyznał się jedynie do handlu.