W zorganizowanej po raz drugi pielgrzymce do częstochowskiego sanktuarium uczestniczyło ok. 50 osób. Najliczniejsza grupa reprezentowała Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Pielgrzymi zwiedzili sanktuarium, a po spotkaniu w sali papieskiej klasztoru uczestniczyli we mszy św. Uczestnicy spotkania chętnie opowiadali, jak wygląda ich życie po przeszczepie. Ich zdaniem, upowszechnianie tego przyczynia się do rozwoju akcji transplantacyjnej w Polsce, ostatnio znacząco zahamowanej wobec oporu przed udostępnianiem organów do przeszczepu. Maria i Wacław Tomzikowie z Choronia podkreślali, że transplantacja narządów to wielka szansa na drugie życie dla wielu chorych. - Straciliśmy 17-letniego syna, który zginął w wypadku samochodowym. Było to dla nas ciężkie przeżycie, ale w ostatnim momencie zdecydowaliśmy się, żeby ratować życie innym. Oddaliśmy narządy i uratowaliśmy cztery osoby. One żyją. Mimo tak tragicznej śmierci syna - nie mogliśmy go uratować - cieszymy się, że ci ludzie żyją, założyli rodziny - mówili. Małgorzata Rejdych z Krakowa żyje z drugim sercem już od 10 lat. - Pracowałam jako księgowa, jeszcze przed operacją przeszłam na rentę, niestety nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Po przeszczepie nie wróciłam do zawodu, ale prowadzę działalność gospodarczą w domu, udzielam się społecznie, prowadzę biuro ogrodów działkowych, jestem studentką na Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Jestem osobą aktywną i zupełnie nie narzekam na brak zajęć - podkreśliła. Pani Małgorzata należy do Stowarzyszenia Transplantacji Serca w Krakowie. Jak mówiła, grupa ludzi po przeszczepie jest w tym mieście spora, ale mało aktywna. - Chcemy ożywić naszą działalność i liczymy na to, że dołączą do nas kolejne osoby. Planujemy spotkania opłatkowe, potem noworoczne, a także wycieczkę. Chcemy sobie wspólnie pomagać - powiedziała. Do deklarowania woli przekazania po śmierci swoich narządów do przeszczepów zachęcali polscy biskupi w odczytywanym w kościołach w minioną niedzielę liście. - Rodziny osób tragicznie zmarłych prosimy, by w swoim bólu i smutku nie zapominały, że organy wewnętrzne pobrane od ich bliskich mogą uratować życie chorym czekającym na transplantację - napisali hierarchowie. Biskupi podejmują temat przeszczepów w kontekście zbliżającego się Tygodnia Miłosierdzia, obchodzonego w Kościele w Polsce od 7 do 13 października. - Niech ten tegoroczny Tydzień uwrażliwi nas w sposób szczególny na sprawę darowania naszych organów, by ratować życie innych - zaapelowali do wiernych. Kościół katolicki popiera przeszczepy - przypomnieli w liście biskupi. Stanowisko w tej sprawie wyraża nie tylko nauczanie papieża, ale również poszczególnych episkopatów. Narządy do przeszczepów pobiera się od osób zmarłych, np. po wylewie lub wypadkach, u których stwierdzono śmierć pnia mózgu. W Polsce obowiązuje zasada zgody domniemanej - narządy można pobrać, jeśli człowiek nie zgłosił za życia sprzeciwu w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów. Lekarze upewniają się jednak również w rozmowie z rodziną zmarłego, czy zgodziłby się on na pobranie narządów. Według danych z czerwca tego roku, w Polsce na przeszczep oczekuje prawie 1,7 tys. osób, z czego ponad 1,2 tys. na przeszczep nerki. Na przeszczep nerki i trzustki - ok. 20, ponad stu czeka na wątrobę, ok. 250 na serce, a kilkunastu na serce i płuca. Liczbę przeszczepów ogranicza głównie dostępność odpowiednich narządów.