- Mogę poinformować, że pięć osób zostało już zwolnionych z aresztu. Trzy osoby w obwodzie mińskim, dwie osoby w Grodnie - powiedział Przydacz w Poranku Rozgłośni Katolickich Siódma9. Wiceszef MSZ poinformował, że w czwartek wieczorem zostali zwolnieni "studenci Uniwersytetu Warszawskiego, którzy znaleźli się na terenie Białorusi". - Są pod opieką naszej ambasady - zapewnił. "Są poobijani" Przydał dodał, że w czwartek rozmawiał ze zwolnionymi studentami telefonicznie. - Mino zatrzymania i traumatycznego przeżycia - mówili mi w rozmowie - czują się dobrze, aczkolwiek są poobijani. Mam nadzieję, że jak najszybciej wrócą do kraju i będą mogli poddać się leczeniu, jeżeli będzie to wskazane - oznajmił. Wiceszef MSZ podkreślił, że MSZ polecił konsulom na Białorusi "permanentny kontakt z wszystkimi aresztami". - Nasi konsulowie objeżdżają areszty i dopytują, czy nie ma na liście zatrzymanych obywateli Rzeczpospolitej. Nie wszystkie zgłoszenia mogły do nas dotrzeć. A zależy nam na tym, aby wszystkim naszym obywatelom pomóc - zaznaczył. Protestują po wyborach Po niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi, w których według oficjalnych wyników po raz kolejny wygrał rządzący od 26 lat Alaksandr Łukaszenka, w wielu miastach tego kraju wciąż trwają protesty przeciw domniemanym fałszerstwom wyborczym. Od ich rozpoczęcia władze zatrzymały, często w brutalny sposób, kilka tys. osób. Według Przydacza można mówić o sześciu tysiącach.