Piechociński, pytany w piątek przez PAP czy rozmawiał już na temat propozycji reorganizacji resortów z premierem Donaldem Tuskiem, odpowiedział, że nie. - Chcemy przystąpić do tej dyskusji nie tylko po przyjęciu budżetu, ale po przyjęciu dużego "trójpaku energetycznego", w tym ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii - mówił Piechociński. W czwartek szef PSL powiedział PAP, że chce zaproponować PO rozważenie zmiany struktury rządu poprzez likwidację resortów: administracji i cyfryzacji, skarbu, sportu i turystyki, a także stworzenie resortu energii i środowiska oraz przywrócenie MSWiA. Polityk postuluje też przesunięcie pionu zajmującego się turystyką do resortu gospodarki. Jego zdaniem spółki strategiczne powinny podlegać kancelarii premiera, a pozostała część spółek resortowi gospodarki. Co do sportu "mógłby być tak, jak w większości krajów albo z edukacją albo ze szkolnictwem wyższym" - zaproponował. W piątek Piechociński wyjaśnił, że sam pomysł ma już kilka miesięcy. - W dalszym ciągu - w mojej ocenie - mamy system zarządzania Polski branżowej, której już nie ma. Coraz bardziej jest to Polska systemowa, w której wiele spraw dotyka całego rządu, stąd ta ustawa o działach (administracji rządowej) wymaga pilnego prześledzenia, monitoringu i wyciągnięcia wniosków - zaznaczył. Propozycja Piechocińskiego w sprawie likwidacji resortów i przeniesienia ich kompetencji do innych ministerstw spotkała się z krytyką polityków PO. Stefan Niesiołowski nazwał propozycje Piechocińskiego "dziwacznymi". Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni napisał na Twitterze: "Jeśli to prawda, co mówi premier Piechociński o likwidacji resortów, to znaczy, że nie rozumie co mówi". Piechociński podkreślił w piątek, że "nie mówi o personaliach, o przesuwaniu resortów, o odpowiedzialności politycznej". - Ja mówię tylko, że co jakiś czas, patrząc na to, jak zmienia się państwo, jak zmienia się gospodarka, czy społeczeństwo, warto pomyśleć nad strukturą zarządzania centralnego - podkreślił.