Projekt zakazuje tworzenia embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety. Zakłada też "program ratunkowy" dla obecnie zamrożonych embrionów, miałyby się z nich rozwinąć dzieci. Pierwszeństwo do ich urodzenia miałaby matka biologiczna, ale możliwa byłaby też ich adopcja. Projekt mówi również o zakazie praktyk eugenicznych - nie dopuszcza selekcji embrionów ludzkich ze względu na ewentualne defekty biologiczne czy możliwe przyszłe zagrożenia. Określa też zasady ochrony genomu ludzkiego i embrionu ludzkiego oraz ustanawia Polską Radę Bioetyczną i Urząd Prezesa ds. Biomedycyny. Na liście posłów popierających projekt można zobaczyć nazwiska członków klubu PiS m.in.: Antoniego Macierewicza, Jana Dziedziczaka, Artura Górskiego, Krzysztofa Tchórzewskiego, Anny Sobeckiej, Ryszarda Terleckiego, Beaty Kempy, Nelli Rokity, Gabrieli Masłowskiej, Marii Nowak, Krzysztofa Jurgiela, Andrzeja Dery, Marka Kuchcińskiego, Zbigniewa Girzyńskiego oraz - senatora - Ryszarda Bendera. Były rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński zapowiedział jednak, że projektu nie poprze. Ma zaś zamiar głosować za projektem autorstwa Jarosława Głowina (PO), który - według niego - będzie projektem reprezentującym rozsądny i umiarkowany kompromis. Elżbieta Jakubiak (Pis) zapowiada, że w ogóle nie będzie głosowała nad projektami ws. in vitro. - Nigdy się w tej sprawie nie wypowiem, bo jestem przeciwniczką wprowadzania w ten sposób tej debaty. W tak stawianym problemie nie chcę brać udziału - powiedziała dziennikarzom. - Wiem, że pragnienie posiadania rodziny i dziecka jest dla nas najwyższym oczekiwaniem od życia - podkreśliła Jakubiak. Jej zdaniem, zamiast regulacji ustawowej tych kwestii potrzebna jest raczej pełna informacja i poważna rozmowa o wszystkich aspektach metody in vitro i innych sposobach stworzenia rodziny, np. przez adopcję osieroconych dzieci. Jak powiedziała, metoda in vitro niesie ze sobą poważne ryzyko. - Nie jest tak, że tylko raz zamrażam, a potem jestem wolna, te zarodki są gdzieś i nie wiem gdzie - mówiła. Trzeba też - jak zaznaczyła - mieć świadomość tego, że kiedyś ktoś może takie "dziecko zamrożone w embrionie sprzedać, zniszczyć, czy wyrzucić do kosza". Mówiła też o konsekwencjach ewentualnego zakazania takiej metody. - Ci ludzie, którzy dziś mają dzieci z in vitro, jak się będą czuć? Jak przestępcy? - pytała Jakubiak. Propozycje Piechy nie podobają się PO. - To nie jest nasz sposób myślenia, ale to bardzo delikatna, wrażliwa materia ludzka i społeczna, stojąca często na krawędzi nieszczęść, nieporozumień, dlatego my długo zastanawiamy się, jaki osiągnąć kompromis, który byłby akceptowany nie tylko przez polityków, ale też społeczeństwo - powiedzia wiceszef PO Waldy Dzikowski. Jak podkreślił, projekt zaproponowany przez grupę posłów PiS sprowadza się do całkowitego zakazu zapłodnień pozaustrojowych. Zaznaczył, że filozofia Platformy w tej sprawie jest zupełnie inna. Dzikowski zapowiedział też, że w niedługim czasie PO będzie poważnie dyskutować nad skierowaniem do Sejmu własnej propozycji dotyczącej in vitro. Izabela Jaruga-Nowacka (Lewica) oceniła z kolei, że projekt Piechy jest dość bliski projektowi pos. Gowina, który - jej zdaniem - także uniemożliwi de facto przeprowadzanie zapłodnień in vitro. Według niej, Gowin łudzi, że in vitro zostanie przez jego ustawę "ucywilizowane", a Piecha po prostu "gra w otwarte karty" i chce jej zakazać. Zdaniem Jarugi-Nowackiej, PiS "ma usta pełne frazesów o sprawiedliwej Polsce", a tymczasem nawet Piecha musi sobie zdawać sprawę, że zakaże in vitro tylko rodzinom ubogim. Ludzie zamożni, jak mówiła, będą bowiem mogli wyjechać do innego kraju Unii Europejskiej i tam dokonać tego zabiegu. - Ideologia po raz koleiny zwycięża nad pewnymi procedurami medycznymi - podkreśliła Jaruga-Nowacka. Przypomniała też, że jej klub złożył kilka miesięcy temu projekt zakładający refinansowanie trzech cykli zapłodnienia pozaustrojowego. Janusz Piechociński (PSL) jeszcze projektu Piechy nie czytał. - Ale mam wątpliwości co do totalnego zakazu - zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami. Podkreślił, że jest przeciwnikiem wprowadzania technologii w geny ludzkie. - W tym obszarze całe moje jestestwo mówi przeciw - powiedział. - Ale kiedy patrzę na dramat ludzi, którzy chcą mieć dzieci, a z jakichś powodów tych dzieci mieć nie mogą, to nie byłbym w stanie głosować przeciwko takiej możliwość - podkreślił. We wtorek Gowin ocenił, że projekt przygotowany przez Piechę nie ma szans na przyjęcie przez Sejm. - On w ogromnej mierze oparty jest na projekcie, który ja przygotowałem. Natomiast są też poważne różnice: ja nie proponuję całkowitego zakazu in vitro, chcę nadać tej procedurze charakter cywilizowany - powiedział poseł PO. Projekt ustawy bioetycznej, regulującej m.in. kwestie związane z in vitro, przygotowany przez Gowina, przewiduje m.in., że in vitro ma być dostępne tylko dla małżeństw; zakłada możliwość utworzenia tylko dwóch zarodków, które muszą być implantowane matce; wyklucza pobieranie komórek rozrodczych od osób trzecich; wprowadza również prawną ochronę embrionów, a także zakaz selekcjonowania i mrożenia. Przez kilka miesięcy projektem zajmował się specjalny zespół w PO. Nie doszło jednak do jego zgłoszenia w Sejmie. Pojawiły się różnice zdań odnośnie dostępności in vitro wyłącznie dla małżeństw, a także tworzenia zarodków. Projekt przygotowany przez Piechę zakazuje tworzenia embrionu ludzkiego poza organizmem kobiety. Zakłada też "program ratunkowy" dla obecnie zamrożonych embrionów. - Uważamy, że w pierwszej kolejności prawo przeniesienia zamrożonego zarodka do organizmu kobiety ma matka biologiczna. W drugiej kolejności może o tym decydować sąd, stosując odpowiednie rozwiązania adopcyjne - tłumaczył Piecha. Projekt mówi również o zakazie praktyk eugenicznych - nie dopuszcza selekcji embrionów ludzkich ze względu na ewentualne defekty biologiczne czy możliwe przyszłe zagrożenia.