Przedstawiona przez ministra koncepcja likwidacji centrali NFZ bez wyraźnego naruszenia struktury oddziałów wojewódzkich oraz naszkicowanie zadań tworzonego w jej miejsce nowego Urzędu Ubezpieczeń Zdrowotnych niestety nie tylko nie rozwiązuje, ale nawet nie rozwiewa żadnych problemów i wątpliwości. Tworzy za to szereg kardynalnych, nowych pytań. Po pierwsze - kto i na jakich transparentnych zasadach będzie powoływał UUZ? Czy premier? Czy minister? Czy sejm? A może prezydent? Jakie w związku z tym będą zasady naboru na stanowiska dyrektorów i urzędników? Czy będzie to powołanie przez ww. instytucje, czy też otwarty konkurs na stanowiska w nowym urzędzie? Pytanie również - kto i na jakich zasadach będzie odwoływał dyrektora, prezesa urzędu, i za jakie grzechy? Czy przypadkiem nie będzie odwoływał za ewentualną zbytnią niezależność, co w języku statutów urzędniczych zostanie zapisane jako utrata zaufania przez ministra? Wreszcie - kto będzie odpowiadał za bezpieczeństwo zdrowotne i dostępność do leczenia Polaków? Czy tak jak nakazuje Konstytucja RP - rząd i minister zdrowia, czy też pozakonstytucyjny twór, jakim będzie UUZ? Po drugie - kto i na jakich zasadach do umocnionych i przemianowanych z oddziałów wojewódzkich NFZ regionalnych funduszy będzie przekazywał środki finansowe zebrane przecież od ubezpieczonych? Obecnie robi to centrala NFZ, korzystając z ustawowego algorytmu podziału środków i biorąc pod uwagę problemy migracji pacjentów. Wszystko to pod patronatem i rygorem akceptacji ministra finansów i ministra zdrowia. Pytanie to jest na czasie, bo Arłukowicz z całą mocą stwierdził, że należy oddzielić przekazywanie środków finansowych, czytaj: finansowanie świadczeń zdrowotnych od instytucji dokonującej wyceny. Drobny kłopot Panie ministrze - to nie kto inny, tylko Pan wskazał, że wyceną świadczeń zajmie się Urząd Ubezpieczeń Zdrowotnych. A zatem logicznie myśląc, trzeba będzie powołać osobną instytucję finansową (znowu urzędnicy, koszty), bo nie może przecież tego robić ministerstwo zdrowia. Przekazanie kompetencji podziału środków finansowych zbieranych centralnie na regionalne fundusze w województwach oznaczałoby de facto likwidację systemu ubezpieczeniowego w Polsce i przejście na finansowanie bezpośrednio z budżetu państwa. I w tym temacie Panie ministrze - pełna zgoda. Prawo i Sprawiedliwość od lat w swoim programie "Odpowiedzialność państwa za zdrowie Polaków" wyraźnie wskazuje na budżet państwa jako jedyne w pełni kontrolowane i racjonalne źródło finansowania opieki zdrowotnej w Polsce. Tylko do czego wówczas potrzebny będzie nam Urząd Ubezpieczeń Zdrowotnych, nie wspominając o regionalnych funduszach zdrowia...? Bolesław Piecha