Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak złożył rezygnację ze stanowiska po doniesieniach Onetu o jego współpracy z kobietą o imieniu Emilia. Współpraca ta, zdaniem portalu, obejmowała rozsyłanie przez panią Emilię anonimowych informacji szkalujących sędziów krytycznych wobec zmian przeprowadzanych w sądownictwie przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Chodziło m.in. o szefa Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia prof. Krystiana Markiewicza. Dymisję Piebiaka skomentowali na antenie TVN24 byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński i Jerzy Stępień. Zdaniem prof. Rzeplińskiego, dymisja ta "nie kończy sprawy, bo całe to ministerium to oranżeria". Rzepliński uznał także, że nie spodziewa się, aby wiceminister został pociągnięty do odpowiedzialności. "Coś tam pewnie będą robili, ale uznają, że co pan Piebiak złego zrobił? Ta pani to puszczała dalej, być może była jakoś przygotowana merytorycznie przez specjalistów jak kłamać" - komentował. Były prezes TK krytycznie odniósł się także do działalności Piebiaka, zanim ten został wiceministrem. "Piebiak wielokrotnie kandydował do sądu okręgowego i sędziowie nie zgadzali się na to, żeby powierzyć mu funkcję. Kiedy tak się dzieje, to zazwyczaj przez względy osobowościowe. Kandydat nie ma osobowości sędziego" - tłumaczył. "Pierwszą rzeczą, którą powinien zrobić premier Mateusz Morawiecki, to natychmiast zdymisjonować ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę jako prokuratora generalnego" - uznał z kolei Jerzy Stępień. "W głowie mi się nie mieści, że sędziowie potrafili stać za tego rodzaju aferą" - dodał. "Uważam, że pan prezes Jarosław Kaczyński, dostrzega i jako prawnik widzi grozę całej tej sytuacji. Jeśli nie podejmie stosownych, szybkich działań w stosunku do ministra sprawiedliwości i do całej tej wierchuszki ministra sprawiedliwości, to to będzie bomba, która wybuchnie na pewno w okolicy wyborów. Politycy muszą sobie zdawać z tego sprawę" - zakończył.