63 posłów, w tym wszyscy przedstawiciele Solidarnej Polski i Konfederacji oraz część PiS, Porozumienia i PSL-u, zagłosowali za odrzuceniem projektu PiS zmian w ustawie o ochronie zwierząt. Za odrzuceniem projektu głosowali m.in. wszyscy posłowie z Solidarnej Polski, w tym: Tadeusz Cymański, Sebastian Kaleta, Jan Kanthak, Janusz Kowalski, Jacek Ozdoba, Michał Wójcik, Marcin Warchoł, Zbigniew Ziobro, Michał Woś, z Porozumienia Andrzej Sośnierz, z PiS m.in. Anna Cicholska, Zbigniew Dolata, Jan Duda, Teresa Glenc, Mariusz Gosek, Agnieszka Górska, Maciej Górski, Teresa Hałas, z PSL m.in. Marek Sawicki, Stanisław Tyszka oraz cały klub Konfederacji. Przeciw odrzuceniu zagłosowało 339 posłów i ostatecznie trafił on do prac w komisji rolnictwa. Głosowania poprzedziła debata. Puda: Państwo ponosi konkretne straty Sprawozdawca projektu PiS poseł Grzegorz Puda zwrócił uwagę, że według danych GUS w Polsce funkcjonuje 438 ferm futrzarskich, a od 2012 r. ich liczba systematycznie spada. - Wpływy podatkowe z CIT i VAT mają wartości ujemne. Przy CIT to nieco ponad minus 44 tys., jednak przy podatku VAT to aż 27,1 mln na minusie. Tak naprawdę państwo polskie ponosi tu konkretne straty - mówił poseł. Odnosząc się do rynku pracy w przemyśle futrzarskim, uzasadniał, że według danych ZUS ta branża zatrudnia 846 osób. - Liczby te dobitnie pokazują, że mamy do czynienia z branżą schyłkową - ocenił. Jak przekonywał, w dobie, kiedy musimy w szybkim tempie odbudować gospodarkę, jest wiele obowiązków związanych ze wsparciem rodzin, państwo nie może pozwolić sobie na straty wynikające z branży futrzarskiej. Puda podkreślał, że nowelizacja ma także cel edukacyjny i wychowawczy. - Tak należy traktować np. zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach - stwierdził. - Ustanawiamy prawo, które stawia wyraźną granicę etyczną. Dajemy konkretną informację, że zadawanie bólu nie może być rozrywką. To samo dotyczy tzw. właścicieli zwierząt domowych. Nieodpowiedzialność, uleganie modom i kaprysom na posiadanie tego czy innego zwierzęcia często kończy się efektem wałęsających się psów - przekonywał. Zaznaczał, że projekt przewiduje też zakaz trzymania zwierząt na uwięzi oraz definiuje pojęcie kojca. Piekarska o wynikach inspekcji Sprawozdawczyni projektu KO, posłanka Katarzyna Piekarska, mówiła z kolei, że proponowany przez jej klub projekt podnosi dwie kwestie: zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach oraz wprowadzenie świadczenia dla opiekunów zwierząt, które pracowały dla różnego rodzaju służb. Ma to pozwolić na godne życie zwierzęcia po zakończeniu służby. Piekarska wskazała, że ponad 85 proc. Polaków jest za wprowadzeniem zakazu udziału zwierząt w cyrkach. Przekonywała, że wytresowanie zwierząt, które mają wykonywać dane sztuczki, wymaga brutalnych metod. - W trakcie 112 inspekcji weterynaryjnych stwierdzono w latach 2018 i 2019 braki dostępu do wody, za małą powierzchnię klatek i wybiegów, brak opieki weterynaryjnej, zmiany na skórze zwierząt i wiele urazów - argumentowała. Posłanka wskazała też, że wiele samorządów wprowadza zakazy przedstawień cyrkowych z udziałem zwierząt na swoich terenach. Wymieniła tu m.in. Bydgoszcz, Poznań, Słupsk czy Ełk. Suski: Wielka chwila w historii Polski Poseł PiS Marek Suski poinformował, że klub PiS popiera projekt o ochronie zwierząt. - W pracach w komisjach z pewnością pochylimy się nad poprawkami proponowanymi przez posłankę KO Katarzynę Piekarską - oświadczył. Zdaniem Suskiego "ta ustawa to wielka chwila w historii Polski". - Nasz kraj od wielu lat zmienia się, niestety, czasem za wolno, ale zmienia się w dobrą stronę - mówił. - W wymiarze humanitarnym człowiek, który kocha zwierzęta, kocha ludzi. (...) Państwa, które szanują zwierzęta, szanują ludzi, bo miłość jest kierowana do wszystkich gatunków - mówił. - Hodowla zwierząt jest dla zabawy. Czym jest futro w dzisiejszych czasach? Dzisiaj są takie ubrania, które nie muszą być z futer zwierzęcych. To jest ten dzień, w którym Polska idzie w kierunku państwa humanitarnego i przestrzega międzynarodowych zasad, bo w Unii Europejskiej przestrzega się tych zasad - podkreślił poseł PiS. Jak zaznaczył, "miłość do zwierząt nie jest lewicowa ani prawicowa". - Każda miłość pochodzi od Boga, także do zwierząt - podkreślił Suski. - Jeśli chodzi o ubój rytualny, myślę, że na tym posiedzeniu Sejmu spróbujemy zaproponować poprawkę, która pozwoli, aby zrekompensować ludziom straty w branży - zapowiedział. Jego wystąpienie kilkakrotnie przerywali posłowie Konfederacji. - Przecież w UE tego rodzaju przepisy już obowiązują. Wiem, że może nie chcecie być w UE, ale większość Polaków chce, jest to wyznacznik aspiracji i przystąpienia do cywilizacji. Całkowity lub częściowy zakaz hodowli zwierząt na futra jest już w 16 krajach Europy. Wiem, że byście woleli być z Moskwą, nie raz to deklarowaliście, ale my wolimy być w Unii Europejskiej - zwrócił się Suski do posłów koła Konfederacji. Tracz: Nie możemy się bać wykonać tego kroku Małgorzata Tracz w imieniu klubu KO wskazała, że obecnie z cierpienia zwierząt czerpane są gigantyczne zyski. - W tym momencie sześć milionów zwierząt futerkowych w Polsce gnieżdżonych jest w dramatycznych warunkach, w bardzo ciasnych klatkach. W ten sposób przeżyją maksymalnie kilka miesięcy - uzasadniała. Posłanka KO podkreśliła, że są to dzikie zwierzęta, które przebywają w nienaturalnych dla siebie warunkach. - Obraz, który wszyscy widzieliśmy w ubiegłym tygodniu na porażających nagraniach z fermy w Góreczkach, to jest prawdziwy obraz branży futrzarskiej w Polsce - stwierdziła. Oceniła, że branża futrzarska co roku wydaje miliony złotych na wywieranie wpływu na polityków, media i opinie publiczną. Tracz zwróciła uwagę, że branża futrzarska mówi o utracie dziesiątek tysięcy lokalnych miejsc pracy, co według posłanki KO jest kolejnym mitem. - W najbardziej optymistycznych dla branży futerkowej obliczeniach mówi się o czterech tys. miejsc pracy. Do pracy, gdzie szuka się pracownika najtańszego, którego prawa będzie najłatwiej łamać - oceniła. Podkreśliła też, że branża futrzarska jest też "jedną z największych trucicieli w Polsce". Wskazała, że przyczynia się ona do degradacji środowiska. - Hodowla zwierząt na futra powinna być zakazana i nie możemy się bać wykonać tego kroku - oświadczyła. Zdaniem Tracz oba projekty - PiS i KO - są dobre. - Wierzymy, że możliwa jest w tej kwestii ponadpartyjna współpraca, która pozwoli nam na przyjęcie odpowiednich poprawek, które ten projekt wzmocnią i uczynią jeszcze lepszym. Wspólnie możemy zakończyć piekło zwierząt futerkowych w Polsce - dodała. Maciejewska: Jesteśmy po stronie zwierząt Wiceprzewodnicząca klubu Lewicy Beata Maciejewska mówiła, że środa w Sejmie jest szczególnym dniem, ponieważ "politycy mówią słowem empatii i mogą stanąć po stronie zwierząt". Według niej proponowane rozwiązania w radykalny sposób zmienią los milionów zwierząt w Polsce. Podkreśliła, że rocznie około sześć milionów zwierząt jest zabijanych na futra, a dziesiątki tysięcy trafia do schronisk. - Jesteśmy po stronie zwierząt. Nie musimy nosić futer, żeby dobrze wyglądać - karmić się cierpieniem innych - zaznaczyła. Posłanka Lewicy przekazała, że oprócz poparcia rozwiązań, które znalazły się w obu projektach ustaw, jej klub postuluje stworzenie urzędu Rzecznika Praw Zwierząt, który miałby stać na straży praw zwierząt, a także mógł szybko reagować w razie ich łamania. Podziękowała też organizacjom ekologicznym oraz zwykłym ludziom za to, że od lat starają się walczyć o prawa dla zwierząt, o ich dobrobyt. Odnosząc się do proponowanych rozwiązań, posłanka zwróciła jednak uwagę, że oprócz dobrostanu zwierząt trzeba również dbać o dobrobyt ludzi. Jej zdaniem państwo powinno finansowo się włączyć w ewentualne przebranżawianie ludzi, którzy zajmowali się np. hodowlą zwierząt na futra. - Nie trzeba krzywdzić zwierząt, żeby zarabiać pieniądze - podkreśliła. Sawicki: Wycofaliście się, bo szły wybory - Na pewno mój klub Koalicja Polska nie zagłosuje za projektem PiS w tej formule, którą teraz zaproponowaliście - mówił w Sejmie Marek Sawicki, wyrażając zadowolenie z zapowiedzi skierowania projektu do komisji. Według działacza PSL posłowie PiS, którzy występowali wcześniej w debacie, "sprytnie próbowali sprowadzić swój projekt do problemu ferm (zwierząt futerkowych - red.), prześlizgując się po kwestii związanej z ubojem religijnym". Według Sawickiego hodowlę zwierząt na futra "trzeba humanizować, trzeba z tego zrezygnować", ale nie nagle, lecz wprowadzając na 10 lat okres przejściowy lub wypłacając przez ten czas odszkodowania za utracone korzyści. Zarzucił rządowi nieskuteczność w egzekwowaniu obecnych przepisów w warunkach, w jakich można hodować zwierzęta, wytknął nieobecność w Sejmie ministrów rolnictwa i środowiska. - Jeśli stwierdza się haniebne warunki, to gdzie inspekcja weterynaryjna? Macie narzędzia, korzystajcie z nich, pilnujcie, żeby dobrostan zwierząt był zgodny z wymogami prawa - apelował. - Dzisiejszy protest rolników to sprzeciw wobec likwidacji kolejnej gałęzi produkcji; polscy rolnicy są na granicy wyczerpania ich cierpliwości - dodał, nawiązując do środowej demonstracji w Warszawie. Zwrócił uwagę na trwający od lat spadek cen w skupie, w tym kwot płaconych rolnikom za zwierzęta i rzepak. - Gdyby PiS było uczciwe, zaproponowałoby ten projekt dwa lata temu, ale wycofaliście się, bo szły wybory. Teraz wychodzicie z tym projektem, bo przez trzy lata głosy rolników, producentów nie będą wam potrzebne - powiedział, nawiązując do złożonego przez PiS w 2017 r. projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, który nie doczekał się uchwalenia. Bosak: Zgłaszam wniosek o odrzucenie tego "gniota" Poseł Konfederacji Krzysztof Bosak w trakcie sejmowej dyskusji mówił z kolei, że zabijanie zwierząt jest "etycznym sposobem utrzymania i tworzenia miejsc pracy i zarobkowania, wbrew fałszowaniu etyki chrześcijańskiej, na której zbudowana jest nasza cywilizacja". - Zgłaszam wniosek w imieniu koła Konfederacji o odrzucenie tego "gniota" w pierwszym czytaniu - oświadczył. Jego zdaniem proponowane prawo jest "szkodliwym, antypolskim, antywolnościowym, antyrolniczym i antyhodowlanym". - Projekt nie dotyczy tylko smyczy, łańcuchów czy zwierząt futerkowych (...). Dotyczy całego rynku mięsa - stwierdził. - Rozmawiałam z przedstawicielami branży. Dowiedziałem się, że kontrahenci już w tej chwili wstrzymali realizację zakupów mięsa z polski, antycypując spadek cen mięsa. 40 proc. eksportu w sektorze drobiu, w sektorze wołowiny to jest ubój rytualny. Ten popyt zostanie obsłużony przez inne państwa. Jeżeli my nie obsłużymy tego popytu, będziemy mieć nadpodaż i załamanie cen mięsa na rynku wewnętrznym - mówił. Bosak zwrócił uwagę, że epidemia koronawirusa spowodowała w branży mięsnej spadek zamówień, a to obniżyło rentowność produkcji. Ocenił, że proponowane zmiany "dobiją" polskie hodowle, które przez epidemię koronawirusa znalazły się w kryzysie. - Cała branża jest w szoku. Opamiętajcie się - dodał, zwracając się do posłów. Kaczmarczyk: Złożymy poprawki wspólnie z Porozumieniem - Do ustawy ochrony zwierząt w drugim czytaniu złożymy poprawki jako Solidarna Polska wspólnie z Porozumieniem. W tym momencie rekomenduję głosować za odrzuceniem tego projektu ustawy w pierwszym czytaniu - powiedział Norbert Kaczmarczyk. Kaczmarczyk pytał wnioskodawcę projektu PiS Grzegorza Pudę, "czy konsultował ten projekt z rolnikami, czyli zainteresowanymi". - Jestem rolnikiem, wychowałem się na wsi, przy hodowli i wiem, że rolnicy kochają zwierzęta. Aby zwierzę mogło urosnąć, dojrzeć i aby móc utrzymać dzięki hodowli swoją rodzinę, trzeba to zwierzę kochać. To jest test, czy ludzie, którzy nam zaufali, mogą na nas liczyć. Czy mogą liczyć na ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego i prezydenta Andrzeja Dudę - zaznaczył. Szczegóły projektów Projekt PiS zakłada m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra, wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, ubój rytualny tylko na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Sejm proceduje również drugi projekt ustawy - autorstwa KO - który zakłada, oprócz zakazu wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych, także rozwiązania na rzecz godnej egzystencji zwierząt wycofanych ze służby (np. psów policyjnych lub ratowniczych). Projekt ten również trafił do prac w komisji.