"Obawiam się może nie być trójpodziału władzy, obserwując to, co dzieje się w naszym kraju. Uważam, że naszą rolą jest tłumaczenie Polakom, po co jest trójpodział władz, jak to się przekłada na życie konkretnego obywatela. Od 26 lat nikt nie dążył do zniesienia trójpodziału, dziś niestety istnieje poważna obawa, że na sposób węgierski, na zasadzie krojenia salami można doprowadzić do tego, że władza sądownicza będzie pod władzą wykonawczą" - mówił Petru na warszawskim kongresie. Skomentował też pomysł reorganizacji sądów. Jak podkreślił, "władza sądownicza to fundament demokracji i krwiobieg gospodarki", a "niezależność sądów powoduje, że mamy nadzieję, ze w sądzie spotka nas sprawiedliwość". "Jeśli sądy nie będą działać, jeśli nie będą im ufać, to obywatele będą rozstrzygać spory poza sądami - upraszczając np. za pomocą kija bejsbolowego. Jeżeli sądownictwo w Polsce zostanie masowo upolitycznione, człowiek nie będzie w stanie zwrócić się, by kwestionować decyzję urzędnika. Bez sądów nie będzie można odwoływać się od decyzji urzędników. Będzie jak w +Procesie+ Kafki - mały człowiek nie będzie miał gdzie pójść" - powiedział lider Nowoczesnej. Dodał również, że "bardziej niż o niezależność TK, dziś boi się o niezależność sądów". "TK pomimo wielu zabiegów funkcjonuje, w tym sensie że orzeka. Są problemy z publikowaniem wyroków. Ale i tak wyroki są wiążące. Pomimo trudności TK rozstrzyga. Nowa ustawa o sądach powszechnych to byłaby zmiana ustroju" - mówił Ryszard Petru. Jak podkreślił, pomysł reorganizacji sądów "polega na tym, że chce się odwołać sędziów i zamienić na sędziów posłusznych jednemu ministrowi". "Tak robiła władza sowiecka i PRL. Pod płaszczykiem reorganizacji można dokonać olbrzymiej zmiany kadr i de facto likwidacji trójpodziału władzy" - ocenił Petru.