W ocenie lidera Nowoczesnej, "postępowanie w dyplomacji powinno zupełnie inaczej wyglądać". "Po to jest cały zestaw osób, dyrektorów departamentów, żeby nie było to ad hoc" - wyjaśniał Ryszard Petru. "To wyglądało na działanie pod publiczkę. Nie jestem w stanie ocenić tego, co oni tam załatwili. Wiem, że ostatecznie spotkali się (ze swoimi odpowiednikami brytyjskimi - przyp. red.], ale na zasadzie, że wypada się spotkać z naszymi ministrami" - dodał. Ryszard Petru zwrócił uwagę, że "ksenofobiczne nastroje w Wielkiej Brytanii wyrosły po Brexicie". Skrytykował również działania ministra spraw wewnętrznych i administracji, który w jego ocenie "nie reaguje" odpowiednio na przypadki agresji nad Wisłą, a jako przykład wymienił pobicie działacza KOD-u. "W Polsce mamy ONR, który robi to samo, a polski rząd na to nie reaguje. Pytanie jest takie: czy musi zareagować dopiero wtedy, gdy jakiemuś obcokrajowcowi coś się stanie? Gdy Polakowi coś się dzieje, to nie reaguje. Został pobity Radomir Szumełda z KOD-u i rząd mówi, że wszystko jest w porządku - zaznaczył Petru na antenie TVN24. "Natomiast chciałem zwrócić uwagę na to, że jak Polaków biją w Polsce, to minister Błaszczak nie reaguje" - dodał. Przypomnijmy, że wczorajsze rozmowy szefów resortów dyplomacji i spraw wewnętrznych Polski i Wielkiej Brytanii w Londynie miały związek z atakami na Polaków w Wielkiej Brytanii. Do pierwszej napaści doszło w ostatnią sobotę sierpnia w Harlow. W jej skutek zmarł 40-letni Roman Jóźwiak. Do kolejnego ataku doszło w niedzielę nad ranem; zaledwie kilkanaście godzin po tym, jak ulicami Harlow przeszedł liczący ponad 700 uczestników marsz milczenia, upamiętniający śmierć 40-latka. Śledczy prowadzący obie sprawy biorą pod uwagę, że sprawcy mogli być motywowani nienawiścią na tle narodowościowym.