Jak zaznaczył Petru, który spotkał się w czwartek z dziennikarzami przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego, w naszym kraju jest rzesza młodych ludzi, którzy nie mają pracy, a "prawie 50 proc. marzy o tym, żeby studiować za granicą". - Przykra prawda jest taka, że najbardziej popularnym kierunkiem studiów w Polsce jest bezrobocie. A przecież nasze uczelnie nie są złe, nasi wykładowcy nie są źli - mówił. Jego zdaniem, wynika to w wielu przypadkach z tego, że uczelnie nie uczą pod kątem rynku pracy, a uczą "w ogóle". Absolwenci uczelni - jak mówił Petru - dowiadują się, że nie studiowali tego, co trzeba, a pracodawcy oferują im zatrudnienie poniżej zdobytych kwalifikacji. - Jeżeli ktoś pracuje poniżej kwalifikacji, to jest pytanie - po co w ogóle studiował parę lat? - stwierdził. Lider Nowoczesnej mówił, że na zachodnich uczelniach programy ostatnich lat studiów są dostosowane do przyszłej pracy. - Na najlepszych uczelniach uczy się tego, czego będzie wymagał pracodawca od absolwenta - podkreślił Petru. Jego zdaniem, wielu pracodawców nie chce zatrudniać młodych ludzi. "Mówią: musimy ich od zera przeszkalać, (...) nas to dużo kosztuje". Dlatego - w jego opinii - najważniejsze są zmiany programowe na uczelniach, które przygotowywałyby młodych ludzi do znalezienia pracy. Ponadto Petru zaproponował wykorzystanie ulgi inwestycyjnej, która - jak mówił - "obecnie daje możliwość odpisania zagranicznych technologii od podatku", do wspierania polskich innowacji oraz wymuszenia współpracy nauki z biznesem. Jego zdaniem istnieje wiele metod na wprowadzenie korzystnych zmian w polskim szkolnictwie wyższym, ale kluczową jest właśnie współpraca nauki z biznesem. Informowanie przez uczelnie o czasie, jaki był potrzebny absolwentowi na znalezienie pracy i jakie jest średnie wynagrodzenie po poszczególnych kierunkach, to kolejne propozycje Petru. - To byłaby silna i ważna informacja dla młodych ludzi, bo wielu młodych ludzi nie wie o tym, że uczelnie na które idą, nie dają im żadnej sensownej perspektywy - mówił. Poza tym lider Nowoczesnej uważa, że w Polsce brakuje szkół zawodowych.