Kilka minut po godz. 20 Betlejewski odczytał nazwiska ponad 100 osób, które na stronie internetowej i tuż przed akcją zamówiły "karteczki-symbole nieżyczliwych myśli". Zebrał je i zaniósł do stodoły stojącej na zaoranej łące, z dala od zabudowań. Rozlał benzynę na budynek, wszedł do środka, zamknął za sobą wierzeje i podpalił. W mgnieniu oka stodoła stanęła w płomieniach. Artysta wyszedł z drugiej strony budynku. Stodoła paliła się przez kilkanaście minut, potem się zawaliła. Wszystkiemu przyglądało się z daleka kilkaset osób, byli to głównie mieszkańcy wsi Zawada i okolicznych miejscowości. "Szokująca symbolika" Przed rozpoczęciem wydarzenia Betlejewski mówił, że nie jest tutaj, by uczcić rocznicę pogromu, ale po to, żeby odnieść się do tej rocznicy i opowiedzieć o tej tragedii w zupełnie inny sposób. - Jestem tutaj po to, żeby pokazać, że Polak jest w stanie w sposób symboliczny zmienić miejsce, które wyznaczyła mu historia - na zewnątrz stodoły. Chcę symbolicznie wejść do wnętrza stodoły - mówił artysta. Pytany, czy nie jest to zbyt szokująca symbolika, podkreślał, że jest performerem i na tym polega jego praca, że "tworzy widowiska". Przygotowania do happeningu artysta, znany z akcji "Tęsknię za tobą, Żydzie", zaczął wiosną od wykupienia starej stodoły. W ciągu ostatnich dni została ona przeniesiona i zrekonstruowana na oddalonej od zabudowań łące, którą wydzierżawił. Dach stodoły został pokryty strzechą. Pytany przez dziennikarzy, czy palenie stodoły nie jest zbyt dosłownym przedstawieniem, artysta odparł, że "tutaj dzisiaj nie spłoną ludzie", tylko karteczki. - Symbolizują one różnego rodzaju niechętne myśli, które mogliśmy mieć kiedyś w stosunku do Żydów. Dziesięć lat po odkryciu prawdy o Jedwabnem może nam się to zmienia, może chcemy się tych myśli wyrzec. I w tym sensie będziemy je mogli dzisiaj spalić w stodole - podkreślił performer. Przyznał, że zdaje sobie sprawę z kontrowersji, które wywołał. - Kontrowersje będą, bo ten projekt jest po prostu kontrowersyjny - zaznaczył. "Rzecz efekciarska" Wieś Zawada znajduje się tuż obok trasy szybkiego ruchu Warszawa-Katowice pod Tomaszowem Mazowieckim. Wybór miejsca podyktowany był - jak tłumaczył Betlejewski - walorami wizualnymi, które będą korzystnie wyglądać w filmie nakręconym podczas happeningu "Płonie stodoła". Artysta zgłosił akcję do policji i straży pożarnej jako plan filmu dokumentalnego. Na miejscu pojawiły się patrole policji i dwa wozy straży pożarnej. Akcji towarzyszyć miał festyn. Jednak - jak informował wcześniej Betlejewski na stronie internetowej - w związku z brakiem zgody wójta gminy Tomaszów na przeprowadzenie spalenia stodoły z uczestnictwa w zdarzeniu wycofały się władze wsi. Nie było więc orkiestry i poczęstunku, co wcześniej zapowiadał. Na happeningu pojawili się także przedstawiciele Forum Żydów Polskich, którzy są przeciwni tej akcji. Podkreślali, że stodoła jest symbolem śmierci nawet ponad tysiąca ludzi, a ta akcja jest odebraniem tego symbolu ofiarom, które zginęły w Jedwabnem. - To jest zły pomysł. Jest atmosfera pikniku, choć artysta ma prawo do zrealizowania swojej koncepcji - mówił dziennikarzom Paweł Jędrzejewski z Forum Żydów Polskich. Zuzanna Marczyńska podkreśliła, że ludzie nie do końca wiedzą, o co tak naprawdę chodzi. - Widzieliśmy grupkę idącą do stodoły w krótkich spodenkach, żeby sobie pooglądać od środka, a jakby zestawiając to z grozą tego, co się wydarzyło kilkadziesiąt lat temu, możemy sobie sami zadać pytanie, jaki to ma sens, czy to rzeczywiście wzbudzi jakąś refleksję nad tym, co się wydarzyło - powiedziała Marczyńska.