Jak mówił dziennikarzom Lewandowski, zażalenie nie zostało mu doręczone, więc nie miał szansy zapoznać się z nim. Ponadto - jak podkreślił - ma on czas do 14 lutego na złożenie własnego odwołania od tej decyzji sądu. - Nie ukrywam, jeśli dojdzie dalej do takiej sytuacji, że jedna ze stron będzie faworyzowana, to będzie to prowadziło do tego, że nie mówimy już o konstytucyjnym państwie prawa. Dlatego, że zasada równości stron postępowania zostanie bezpośrednio złamana, będziemy mieli do czynienia ze złamaniem prawa - dodał adwokat. Podkreślił, że chce, aby sąd apelacyjny jednocześnie rozpoznał oba odwołania - jego i władz więzienia. Pytany, o informację o kolejnym wniosku ws. izolacji Mariusza T. po ujawnieniu w jego celi materiałów, które - według służby więziennej - miały charakter pornograficzny (prokuratura nie podziela tej oceny), prawnik odparł: "mógłbym użyć słów powszechnie uznanych za obelżywe, ale ich nie użyję". - Skoro mówimy o materiałach, które zostały znalezione w celi i które miałyby wzbudzać podniecenie, to czemu nie zostały zbadane przez seksuologa? - pytał. Postępowanie w Służbie Więziennej ws. przedmiotów z celi Przypomnijmy, że w poniedziałek wieczorem rzeszowska prokuratura okręgowa poinformowała, że Służba Więzienna zawiadomiła ją o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Mariusza T. po tym, jak w wyniku rewizji jego celi 8 i 10 lutego wykryto treści pornograficzne z udziałem dzieci. Mówiono też o "ludzkich szczątkach" przechowywanych w celi T. We wtorek media podały, że znalezione materiały to wizerunek kobiety z nagą piersią, zaś "szczątki ludzkie" to ząb - nie wiadomo, od kogo pochodzi. Mariusz T. w ostatnim okresie odbywania kary przebywał w trzyosobowej celi zakładu karnego w Załężu. W związku z tym rzecznik dyrektora generalnego Służby Więziennej ppłk Jarosław Góra poinformował, że dyrektor okręgowy Służby Więziennej w Rzeszowie jeszcze w poniedziałek podjął decyzję o wszczęciu czynności wyjaśniających. Jak podkreślono, chodzi o ustalenie "okoliczności ujawnienia oraz wejścia w posiadanie przez skazanych materiałów i przedmiotów niedozwolonych". Służba Więzienna nie precyzuje, jakie to materiały, ale też nie wskazuje, do kogo należały. Rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Rzeszowie kpt. Jarosław Wójtowicz potwierdził, że dyrektor inspektoratu SW powołał w poniedziałek komisję, która ma ustalić, "w jaki sposób materiały, które stały się powodem złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Mariusza T., znalazły się w jego celi". - Komisja pracuje na wszystkich dostępnych materiałach, m.in. dokumentach i monitoringu. W jej skład wchodzi trzech doświadczonych oficerów SW - dodał. Zaznaczył, że wewnętrzne postępowanie SW zostało wszczęte równolegle ze złożeniem zawiadomienia rzeszowskiej prokuratury. Postępowanie wyjaśniające poprzedza decyzję o ewentualnym wszczęciu postępowania dyscyplinarnego, które mogłoby zostać wszczęte, gdyby stwierdzono, że do przemycenia do celi niedozwolonych materiałów przyczynił się ktoś z więziennictwa.