Do Sejmu przyjechali: senator Zbigniew Cichoń, reprezentujący żonę senatora Stanisława Zająca - Alicję, Stefan Hambura, reprezentujący m.in. syna Anny Walentynowicz, mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik m.in. rodziny prezydenta Lecha Kaczyńskiego, mec. Bartosz Kownacki, reprezentujący m.in. rodzinę Grażyny Gęsickiej i Sławomira Skrzypka oraz mec. Błażej Wojnicz, pełnomocnik rodziny Aleksandra Szczygło. Pełnomocnicy rodzin podkreślali, że największym problemem we współpracy z prokuraturą jest brak dostępu do akt śledztwa. - Rzeczą najbardziej kulejącą jest dostęp stron do akt postępowania, który jest tak naprawdę iluzoryczny. Jedynie dwa egzemplarze są w obiegu dostępnym dla stron i ich pełnomocników. Jest to stanowczo za mało - zaznaczył Cichoń. Jego zdaniem, w celu umożliwienia wszystkim rodzinom dostępu do akt należałoby sporządzić kopie dokumentów w formie elektronicznej. Poinformował, że wystąpił już z takim wnioskiem do prokuratury. - To jest jakiś model działania, który powinien być przyjęty, aby w formie elektronicznej sporządzono zapis tych akt, które są w tej chwili zgromadzone oraz następnych, które sukcesywnie będą uzupełniane. Myślę, że nie jest to jakiś wysiłek przy obecnej technice - podkreślił Cichoń. Dodał, że takie rozwiązanie mogłoby uzdrowić dotychczasową współpracę rodzin ofiar z prokuraturą. W jego ocenie obecny stan kontaktów między rodzinami a prokuraturą skłania do podejrzeń o "braku transparentności postępowania ze strony prokuratury". Z kolei mec. Hambura skarżył się posłom, że prokuratura nie umożliwiła mu dostępu do akt niejawnych. Podkreślił, że nie może dowiedzieć się, jakie materiały znajdują się w aktach niejawnych śledztwa, skąd te akta są, jakie służby je przekazały. - Nawet nie mogę uzyskać informacji, jakie informacje znajdują się w tych aktach niejawnych i z których służb napłynęły itd. Prokuratura twierdzi, że to wszystko jest niejawne. Niejawność jest niejawna całkowicie - powiedział Hambura. Mec. Rogalski, pełnomocnik sześciu rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, ocenił zaś, że materiały, które przekazała polskiej prokuraturze strona rosyjska "nie mają zasadniczego znaczenia dla śledztwa". - Materiały przekazane przez Rosjan absolutnie nie mają znaczenia z punktu prowadzenia tego postępowania. Materiałów, które są nam niezbędne, wciąż nie ma, tj. protokołu oględzin miejsca zdarzenia i wraku, ekspertyzy wraku, dokumentacji dotyczącej lotniska, w tym także urządzeń, które są tam zamontowane i protokoły sekcji zwłok - powiedział Rogalski. W jego ocenie, bez otrzymania tych materiałów nie będzie można w pełni wyjaśnić przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem 10 kwietnia. - Te dokumenty są fundamentalne i dziwi fakt, że prokuratura nie zabiega o nie u strony rosyjskiej - zaznaczył. W ocenie szefa zespołu Antoniego Macierewicza z relacji pełnomocników rodzin można wywnioskować, że w śledztwo powinna być zaangażowana większa liczba prokuratorów. - Niepokoi fakt, że prokuratura przy tak powolnym i skomplikowanym działaniu równocześnie uważa, że sześciu prokuratorów to liczba wystarczająca i nie widzi powodu, żeby dobrać większą liczbę prokuratorów, aby usprawnić to postępowanie - powiedział Macierewicz. Jego zdaniem z przedstawionej relacji wynika, że postępowanie toczy się z różnymi problemami i uchybieniami. Podkreślił, że jeżeli rzeczywiście prokuratura udostępniła rodzinom ofiar jedynie dwa komplety akt, to takie postępowanie prokuratury utrudnia prace pełnomocnikom. - Niewątpliwie są jeszcze sprawy niepokojące pełnomocników, które wskazują na to, że postępowanie toczy się z różnymi kłopotami. Spotkanie prezydium zespołu z mecenasami miało właśnie temu służyć, abyśmy porozmawiali o tych problemach i abyśmy zastanowili się, jak je rozwiązać - powiedział Macierewicz. Szef zespołu zapowiedział, że na jedno z kolejnych posiedzeń zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej zostanie zaproszony szef MSWiA Jerzy Miller, przewodniczący państwowej komisji badającej przyczyny katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem.