Pawłowska chce do PiS, PiS nie chce Pawłowskiej. "Nie widzimy możliwości"
- Pani poseł nie zostanie przyjęta do naszego klubu - oznajmił Piotr Müller, komentując objęcie mandatu przez Monikę Pawłowską. Rzecznik byłego rządu podkreślił również, że to "całkiem prawdopodobne", iż polityk zostanie także wyrzucona z partii. Deklaracja posła, potwierdzona wcześniej przez prezesa Kaczyńskiego, przekreśla pierwotne założenia Pawłowskiej. Ta ma jednak "plan B".

- Nasza rekomendacja była jasna, a że pani poseł jej nie zrealizowała, to jest jej decyzja - powiedział w środę rano Piotr Müller w "Rozmowie Piaseckiego" na antenie TVN24. To reakcja posła PiS na objęcie mandatu poselskiego po Mariuszu Kamińskim przez Monikę Pawłowską. Zdaniem partii były szef MSWiA pozostaje parlamentarzystą, a mandat Pawłowskiej jest "nielegalny".
Rzecznik byłego rządu przekonywał, że posunięcie byłej członkini Lewicy i Porozumienia Jarosława Gowina to "błąd".
- My nie widzimy możliwości obsadzania tych mandatów (Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - red.) przez kolejnych (kandydatów - red.) na liście - deklarował z kolei Jarosław Kaczyński we wtorek wieczorem w rozmowie z TV Republika.
Monika Pawłowska nie zostanie przyjęta do klubu PiS
Słowa prezesa PiS i Piotra Müllera przekreślają pierwotne założenia Moniki Pawłowskiej. Jeszcze w środę rano w programie "Tłit" wp.pl powiedziała: - Liczę na to i będę bardzo zabiegać o to, żebym była przyjęta do klubu Prawa i Sprawiedliwości.
Jak stwierdziła, "na razie nie widzi podstaw", by miała zostać wykluczona z ugrupowania. - Nikt się ze mną (w sprawie nieprzyjęcia do klubu lub wyrzucenia z partii - red.) nie kontaktował - przekazała.
Komentując zarzuty PiS, Pawłowska podkreśliła we wtorek przed południem, że "ufa i wierzy", iż adresowane do niej pismo Szymona Hołowni z 9 lutego ws. objęcia mandatu po byłym szefie MSWiA jest zgodne z prawem. - Nie mnie to oceniać, ocenią to sądy i PKW. Ja odpowiadam na pismo pana marszałka - dodała.
PiS nie chce Moniki Pawłowskiej. "To jest skandal i wstyd"
Stanowisko Kaczyńskiego i Müllera potwierdzali wcześniej także inni politycy PiS. Rzecznik partii Rafał Bochenek jeszcze we wtorek ocenił, że Monika Pawłowska "przyjęła mandat, którego de facto i de iure nie ma" - stwierdził na platformie X, powołując się na art. 96 Konstytucji RP. "W związku z powyższym jako PiS nie możemy jej przyjąć do naszego klubu parlamentarnego" - oświadczył jednoznacznie.
Przemysław Czarnek - szef lubelskich struktur, do których należy Pawłowska - również nie pozostawił na polityk suchej nitki. W krótkiej wypowiedzi dla Polsat News z wtorku potwierdził doniesienia, że ta miała startować w wyborach samorządowych, jednak wolała przyjąć mandat po Mariuszu Kamińskim.
- Ciekawe, czym ją skusił pan Hołownia. (...) To jest skandal i wstyd, że kobieta, która miała kandydować do sejmiku, objęła 461., nielegalny i nieistniejący mandat w Sejmie - podkreślił były szef resortu edukacji i dodał, że będzie wnioskował o wyrzucenie Pawłowskiej z zarządu wojewódzkiego PiS.
Monika Pawłowska ma "plan B". Będzie posłanką niezrzeszoną
Monika Pawłowska ma już jednak "plan B". Według jej dotychczasowych deklaracji, gdyby nie została przyjęta do klubu Prawa i Sprawiedliwości, pozostanie posłanką niezrzeszoną w żadnym ugrupowaniu.
Pytana o to, czy zasiądzie na sali planarnej na miejscu, które przysługiwało Mariuszowi Kamińskiemu, między Waldemarem Budą a Przemysławem Czarnkiem, odparła: - Bardzo lubię ministra Budę, więc myślę nie miałabym żadnego kłopotu. Dopytywana o Czarnka, zaśmiała się.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!