Marcin Zaborski: Wierzy pani przewodniczącemu Czarzastemu? Anna Maria Żukowska: - A w co? Tak w ogóle. - Chociaż powinnam powiedzieć, że z definicji jestem niewierząca. Mam do niego jak największe zaufanie. Ja też powinienem mieć do niego zaufanie i wierzyć w to, co mówi? - Powinien mieć pan zaufanie, jeżeli ma pan doświadczenie, które wskazuje na to, że odpowiada on panu i realizuje swoje zapowiedzi. Dosyć pokrętna odpowiedź, ale skoro Włodzimierz Czarzasty zapowiedział, że Lewica nie poprze projektu PiS-u ws. 30-krotności ZUS, to tak właśnie będzie? - O tym zdecyduje klub. Posiedzenie klubu mamy w poniedziałek. Włodzimierz Czarzasty się zagalopował? - Nie do końca, ale nie możemy wszystkiego zdradzać. To nie jest tak, że PiS-owski projekt będzie tylko i wyłącznie w takim kształcie. Nie, ale on powiedział, że absolutnie nie stać nas na takie rozwiązanie i zdecydowanie, kategorycznie, krótko powiedział: "Nie, nie poprzemy tego". - Odpowiemy państwu szczegółowo, jak to będzie wyglądało, w poniedziałek. Wtedy mamy posiedzenie klubu. W tej chwili, przez weekend, konsultujemy to z ekspertami, ekspertkami, chcemy się dowiedzieć jak to wygląda na świecie. Jakie są możliwe rozwiązania i konsekwencje, skutki wprowadzenia takich rozwiązań oraz ewentualnie dokooptowania do takiego pomysłu, czyli likwidacji 30-krotności składek ZUS, nie płacenia składek ZUS, chcemy zobaczyć, czy można to połączyć z innymi rozwiązaniami, które są stosowane w innych krajach. Takimi jak, proponowana zresztą przez nas w kampanii wyborczej: minimalna emerytura obywatelska, czy też górny pułap wypłacanej emerytury. Dopytuję o to dlatego, że z jednej strony jest Włodzimierz Czarzasty, który mówi zdecydowanie: "Nie, nie stać nas na to", a z drugiej strony wiceprzewodnicząca waszego klubu Magdalena Biejat, która mówi: "Niewykluczone, że poprzemy. Może z poprawkami". Wy będziecie jak jedna pięść w czasie tego głosowania, jeśli chodzi o klub Lewicy w Sejmie? - Nie wyciągnie pan ze mnie odpowiedzi, której nie mam prawa udzielić, bo nie mieliśmy jeszcze posiedzenia klubu w tej sprawie, dlatego nie mogę się w tej chwili zadeklarować. Będziecie głosować tak samo wszyscy, czy każdy może zagłosować tak, jak uważa? - Nie mogę tego zadeklarować, dlatego że posiedzenie klubu w tej sprawie mamy w poniedziałek i wtedy to ustalimy, i wtedy będę mogła państwu ogłosić jak to będzie. Czyli na ten moment jest to możliwe, że partia Razem zagłosuje inaczej niż posłowie SLD? - Partia Razem ma w swoim programie wyborczym, do czterech lat, likwidację 30-krotności. Dlatego na pewno trudno im się z tego wycofać i nie powinni się też wycofywać, bo to by oznaczało, że są niewiarygodni wobec swojego programu, a przecież są. Nawet jeżeli szef SLD mówi, że "Nie stać nas na takie rozwiązanie"? - Szef SLD jest szefem SLD. My się szanujemy wzajemnie i dlatego powstała ta synergia, bo połączyły się w kampanii wyborczej trzy partie. Ale o ile, zgodnie z zapowiedziami, i to mogę potwierdzić, połączy się Wiosna i Sojusz Lewicy Demokratycznej, dojdzie do połączenia tych dwóch ugrupowań, to nigdy nie było rozmowy o tym, żeby również do tej partii nowej zapisała się partia razem. Partia Razem będzie stanowiła odrębny byt polityczny, odrębną partię polityczną. Zresztą nigdy nie było innego założenia. Pani poseł, czy posłowie powinni zarabiać nie więcej niż trzy pensje minimalne? - Nie wydaje mi się. Wiem, że nawiązuje pan do propozycji zgłaszanej przez pana Adriana Zandberga. Wszystko na kolegów i koleżanki z partii Razem? - Oczywiście, oni mają prawo to zgłaszać. Mają prawo mieć własne pomysły i to robią. To byłoby jakieś niecałe 5 tys. zł na rękę. - Dobrym pomysłem jest powiązanie wysokości uposażeń poselskich z innym wskaźnikiem. Na przykład średnim wynagrodzeniem w sektorze gospodarki czy z płacą minimalną. Ale to jest właśnie ten pomysł - trzy pensje minimalne, proponuje partia Lewica Razem. - Jest to pewne rozwiązanie, które można rozważać. W związku z tym pytam, czy klub Lewicy złoży w Sejmie projekt o ograniczeniu pensji poselskich? - Nie powiem tak, ani nie powiem nie. Dlaczego? - Dlatego, że nie mamy tego ustalonego. Nie będziemy zapowiadać rzeczy, których nie mamy wspólnie przedyskutowanych. Nie było rozmowy na ten temat? - Na temat tej ustawy w tej chwili nie było rozmowy. Są pilniejsze ustawy, które będziemy zgłaszali na pewno. Czy będziemy zgłaszać taką ustawę? Tego nie wiem, bo to przedyskutuje wspólnie klub. Klub, przypomnę, parlamentarny Lewicy, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Wiosny - Roberta Biedronia, oraz Lewicy Razem. Posłowie Lewicy Razem zapowiadają, że część swoich pensji - powyżej tego limitu, który proponują - przekażą na cele społeczne. Czy wszyscy posłowie klubu parlamentarnego Lewica tak właśnie zrobią? Ci z SLD i ci z Wiosny, i ci z Lewicy Razem ? - Nie, to zrobią członkowie i członkinie klubu parlamentarnego Lewicy, wywodzący się z partii Lewica Razem. Taką ogłosili deklarację wyborczą we własnym imieniu i teraz będą ją realizowali w imieniu własnej partii. I ogłaszając tę decyzję, wrzucają na Twitterze obrazek z takim o to podpisem: "Nikt nie będzie oderwany od rzeczywistości i standardu życia zwykłych ludzi. Tylko dlatego, że został posłanką czy posłem". Rozumiem, że pani nie włączając się w te akcje, będzie oderwana od rzeczywistości i standardu życia zwykłych ludzi? - Nie. Jest tam słowo "nikt" w związku z czym - również ja, również inni członkowie i członkinie Klubu Parlamentarnego Lewicy nie będziemy oderwani. Naprawdę nie rozumie tego komunikatu i tego rysunku? - Niezależnie od tego, czy będziemy przekazywać część swoich uposażeń na cele charytatywne, czy na cele społeczne. To jest decyzja Lewicy Razem i są wierni temu, co ogłosili w trakcie kampanii wyborczej, we własnym imieniu i to... I SLD w tę akcję się nie włącza? - Nie. Ten rysunek, o którym mówię - zagra taki tekst "u nas Sknerusa McKwacza nie ma" - tak piszą politycy Razem. Rozumiem, że w SLD jest Sknerus McKwacz? - Nie, nie sądzę. Ja bym tego tak nie czytała. Partia Razem ma swoją ekspresję. Lewica Razem jest fantastyczna, jeżeli chodzi o tworzenie social mediowego contentu. I ta ekspresja uderza w SLD między innymi, pani poseł. - Nie wiem, czy uderza. Ja tego tak naprawdę nie odbieram. Oczywiście, że tak. No jakżeż nie? - Nie. Ja tego tak nie odbieram. Oni mają takie podejście do polityki, do sprawowania swojego urzędu i nie wymuszają w żaden sposób tego, żebyśmy we wszystkich sprawach się do końca tak samo zachowywali, jak proponują to politycy, polityczki Lewicy Razem... Dlaczego lewica nie przedstawiła kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego? Termin minął kilka godzin temu. - To jest dosyć logiczne. Dlatego że w kampanii wyborczej jak i teraz podtrzymujemy to, co ogłaszaliśmy - że chcemy wprowadzić takie rozwiązania ustawowe, które by umożliwiło złożenie ślubowania przez trzech wybranych sędziów, którym to uniemożliwiono. Złożenie ślubowania nie przed panem prezydentem, tylko przed marszałkiem Sejmu. I byłoby głupio, gdybyśmy nagle stwierdzili - "a to nie, to zostawmy tych sędziów, to sobie zgłosimy swoich". Nie, jesteśmy logiczni i konsekwentni, w związku z czym tego nie robimy. Poza tym zgłaszanie swoich kandydatur byłoby legitymizowaniem tego organu, którego prestiż niestety upadł w sposób znaczący i też jego pracowitość upadła. Jeżeli tam się znajdzie takie grono nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, jak pan Piotrowicz czy pani prof. Pawłowicz, to już nastąpi taka mocna degrengolada. Nie chcielibyśmy tego legitymizować i dlatego nie będziemy zgłaszali. Stosując tę logikę, będziecie zgłaszać kandydatów na posłów - członków Krajowej Rady Sądownictwa? - Zdecydujemy o tym również na klubie. Ale to nie jest identyczna sytuacja? - Nie, to jest trochę inna sytuacja, dlatego że w KRS-ie zawsze były osoby, które były przedstawicielami parlamentarzystów i jest możliwy wybór ich zgodnie z przepisami. Ale będziecie legitymizowali to, co dzieje się w KRS-ie, a przecież krytykujecie na co dzień to, co dzieje się w KRS-ie. - Rozmawiamy też ze środowiskami sędziów i wspólnie to ustalimy. Jeżeli będzie taka potrzeba, to będziemy ich zgłaszali. Chcemy to ustalić także na posiedzeniu klubu wspólnie i dopiero jak ta decyzja zapadnie, to będziemy ją ogłaszali. Marcin Zaborski