Sawicki zapowiedział, że dziś złoży rezygnację ze stanowiska. Jego decyzja to pokłosie publikacji "Pulsu Biznesu", który ujawnił rozmowy Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych, z Władysławem Łukasikiem, byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego na temat możliwych nieprawidłowości w spółkach związanych z ministerstwem rolnictwa. Minister uważa jednak, że w ujawnionej rozmowie znalazły się pomówienia i zaapelował do służb, prokuratury i CBA o szybkie wyjaśnienie sprawy. Na szybkie wyjaśnienia liczy także lider PSL, wicepremier Waldemar Pawlak, który wczoraj spotkał się z Sawickim. Pawlak podkreśla, że minister rolnictwa podjął "męską decyzję", ale czuje się niewinny. Z decyzji Sawickiego zadowolona jest Platforma Obywatelska. "Nie ma przyzwolenia na nepotyzm" "Na nepotyzm, ani na nadużycia, przyzwolenia być nie może, minister Sawicki wykazał, że takiego przyzwolenia nie ma" - komentował polityk PO Andrzej Halicki. Również opozycja uważa, że Sawicki postąpił słusznie, ale domaga się dalszych wyjaśnień w sprawie sytuacji w spółkach rolniczych. Klub PiS zapowiedział złożenie wniosku o powołanie sejmowej komisji śledczej, która zbadałaby politykę kadrową w spółkach państwowych. Rozmowa odbyła się po odwołaniu Łukasika Treść rozmowy Serafina z Łukasikiem ujawnił "Puls Biznesu". Według informacji medialnych odbyła się ona w styczniu 2012 r. niedługo po odwołaniu Łukasika - pod koniec 2011 r. - z funkcji prezesa ARR. (Prezesa ARR powołuje i odwołuje premier na wniosek ministra rolnictwa w porozumieniu z ministrem finansów). Według stenogramu rozmowy opublikowanego przez "PB" Serafin spytał Łukasika o powody jego odwołania. Łukasik odpowiedział, że każdy go o to pyta, że wszystkie rzeczy, które robił m.in. w związku z przewodnictwem Polski w Radzie UE, "idealnie wyszły, nad podziw dobrze". "W Białymstoku to ja mu kryję..." Serafin dopytywał "co kopnęło Marka", że go odwołał, i czy chodziło o "sprawę w Białymstoku". "W tajemnicy, w tajemnicy... Nie, słuchaj w Białymstoku to ja mu kryję, kurde d.. po prostu. Ja tam pół milimetra nie zawiniłem" - odpowiedział Łukasik. Chodzi o sprawę oskarżenia dwóch byłych szefów ARR - Łuksika i Bogdana T. - o przekroczenie uprawnień poprzez polecanie zatrudniania albo zwalniania konkretnych osób. Obaj b. prezesi ARR nie przyznają się do stawianych im zarzutów. Sawicki był jednym ze świadków w tym procesie, który od wielu miesięcy prowadzi białostocki sąd. Jak napisał "PB" Sawicki zaprzeczył by, naciskał na oskarżonych prezesów ARR w sprawie zatrudnienia w agencji konkretnych osób. Chodziło - napisał "PB" - m.in. o działacza PSL, który w przeszłości był jego uczniem w Sokołowie Podlaskim. Sawicki - według PB - przyznał jedynie, że "kilka razy rozmawiał z tą osobą o jej 'planach i problemach' oraz poszukiwaniu pracy", ale "nie rozmawiał na temat jego zatrudnienia w ARR". Według "PB" "ów działacz zeznawał jednak, że rozmawiał na temat zatrudnienia z Markiem Sawickim, który miał go w tych staraniach popierać".