Podczas rozmowy z dziennikarzami wicepremier podkreślił, że wyjazd do Dobieszkowa planował od dawna, a to, że jego termin pokrył się z posiedzeniem rządu to "zbieg okoliczności". Dodał, że jego obecność na tym posiedzeniu nie była jednak niezbędna. - Wszystkie sprawy, które są na rządzie, są już dawno poukładane i uzgodnione. Dyskutowaliśmy o tym miesiące całe, więc cóż tu może zmienić godzina czy dwie? Pan minister Kosiniak-Kamysz szlifuje dzisiaj szczegóły, a więc nie ma problemów. Każdy powinien robić to, co trzeba w określonym czasie. I dzisiaj jest akurat czas straży pożarnych. Tutaj już dawno byliśmy umówieni - wyjaśnił Pawlak. Dodał, że w przyszłym tygodniu klub poselski PSL zgłosi propozycję uzupełniającą reformę emerytalną. Pawlak mówił, że ma ona dotyczyć wsparcia dla matek, aby kapitał emerytalny miały dopisywany te, które prowadzą działalność gospodarczą, które były poza systemem, a także matki ubezpieczone w KRUS, oraz te, które do tej pory nie pracowały. Pawlak: Wszystko jest ważne w życiu Wicepremier zaznaczył, że jego nieobecność na piątkowym posiedzeniu rządu nie oznacza braku zainteresowania ważnymi sprawami, a wręcz przeciwnie. - Wszystko jest ważne w życiu - i emerytury, i straż pożarna. Żeby doczekać emerytury, to trzeba czasami otrzymać pomoc od straży pożarnej. I dlatego trzeba też trochę czasu poświęcić na straż pożarną, nie tylko na politykę. Tutaj są ludzie, którzy potrafią podarować kawałek siebie, swojego czasu, życia i zdrowia dla tych, którzy tego potrzebują. To jest piękne środowisko działaczy-strażaków, którzy w aktywny sposób tworzą społeczeństwo obywatelskie - zakończył Pawlak. O tym, że Pawlak nie wziął udziału w posiedzeniu rządu poświęconym reformie emerytalnej poinformował rzecznik PSL Krzysztof Kosiński. Jak podkreślił, nadzwyczajne posiedzenie Rady Ministrów zostało zaplanowane w ostatnich dniach, podczas gdy spotkanie Pawlaka w Łodzi było planowane już wcześniej. Dodał, że wicepremiera na posiedzeniu rządu zastępuje wiceminister gospodarki Mieczysław Kasprzak.