- Pan prof. Piotr Gliński to bardzo ciekawa postać, naukowiec o branym dorobku, w polityce miał może mniej sukcesów, ale jeżeli będzie to kandydat PiS na premiera, który zastąpi pana prezesa Kaczyńskiego, to on być może jest ciekawszą postacią niż pan premier Marcinkiewicz, bo on niewątpliwie zajmował się sprawami ruchów obywatelskich, zajmował się socjologią przemian ostatnich lat i być może będzie bardziej nastawiony na poszukiwanie kompromisu i współpracy - mówił Pawlak o kandydacie PiS na premiera. Ocenił, że "może to być głos w debacie, aczkolwiek bez większych szans w tej chwili na sukces w parlamencie". - Na pewno taka debata może być pożyteczna pod warunkiem, że będzie dotyczyła poszukiwania czegoś dobrego, a nie poszukiwania sposobów na robienie chaosu i bałaganu - zastrzegł. Lider PSL zauważył zarazem: "mamy dzisiaj określone realia i nie należy się to tego (konstruktywnego wotum nieufności - PAP) na serio odnosić". - Zawsze podstawowym obowiązkiem każdego kandydata na premiera, a szczególnie takiego, który jest zgłaszany w trybie konstruktywnego wotum nieufności, jest obowiązek przedstawienia większości parlamentarnej, która daje szansę na powodzenie takiego wniosku. Tutaj na razie nie widzę takiej nawet chęci ze strony zgłaszających - argumentował. - Być może sam kandydat będzie wykazywał większą skłonność do poszukiwania poparcia, bo dzisiaj nawet w ugrupowaniach opozycyjnych, o ile wiem, to nie ma takiego poparcia. Nie było nawet rozmów między ugrupowaniami opozycyjnymi na temat oficjalnego kandydata na premiera, więc należy to traktować jako ćwiczenie polityczne, a nie opisany w konstytucji proces polegający na zmianie rządu - podsumował Pawlak. Zastanawiał się też, dlaczego kandydatury Glińskiego nie zgłoszono w sobotę podczas marszu "Obudź się Polsko". - Być może nie spotkałaby się z takim aplauzem uczestników tego spotkania, a być może jest to zmiana w kierunku bardziej kompromisowej polityki, to czas pokaże - mówił.