coraz bardziej zaczyna irytować jego partyjnych kolegów i polityków z koalicyjnej Platformy Obywatelskiej. Posady stracili też ci, którzy dostali je dzięki protekcji - pisze "Dziennik". To poważny problem, bo w trakcie kampanii wyborczej Platforma zapewniała swój elektorat, że jej rząd będzie wolny od problemu nepotyzmu. Tymczasem w obszarach oddanych koalicjantowi media ujawniają kolejne kompromitujące fakty. Trzy tygodnie temu "Dziennik" opisał, jak kierowana przez działacza PSL Ryszarda Kwaśnickiego Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego zmieniła się w rodzinny folwark. Proceder zatrudniania krewnych i znajomych działaczy PSL kwitnie również w agencjach rolnych i spółkach Skarbu Państwa. - Nie ma żadnego nepotyzmu. Jeśli mamy tak to roztrząsać, to jeszcze niedawno bliźniacy zajmowali stanowiska prezydenta i premiera - skomentował szef ludowców w jednym z wywiadów. Po tej wypowiedzi w PSL zapanowała konsternacja. - Obawiam się, że w wyniku takich wypowiedzi nasze notowania spadną poniżej progu wyborczego - mówi "Dziennikowi" otwarcie Janusz Piechociński, wiceprezes ludowców, i zapewnia, że namawia partyjnych kolegów, by na poważnie odnieśli się do zarzutów wysuwanych pod adresem ich partii. - Wypowiedzi prezesa są dramatycznym uszczerbkiem naszego wizerunku. Tego typu zarzutów nie można bagatelizować. Albo je odrzucamy, albo pozostaje nam skrucha i poważna korekta postępowania - podkreśla Piechociński. Wiceprezes ludowców to jednak niejedyny członek PSL, który z niedowierzaniem patrzy na działania Pawlaka. - To, co mówi Pawlak, może skończyć się kompletną klęską naszej formacji - twierdzi anonimowo jeden z posłów PSL. O kłopotach z Pawlakiem rozmawiają między sobą również koalicjanci z PO. - PSL to, niestety, wciąż stara szkoła uprawiania polityki w myśl reguły TKM. A Pawlak to lobbysta - mówi jeden z członków zarządu Platformy Obywatelskiej. Tyle że szef ludowców jest odporny na wszelką krytykę, bo większości aparatu PSL- owskiego to, co mówi, podoba się. Skąd u wicepremiera Pawlaka taka pewność siebie? Okazuje się, że ma to związek ze zbliżającym się kongresem PSL i wyborami szefa partii. - Waldek wie, że taka postawa podoba się partyjnym dołom. A on chce mieć pewność, że znów będzie prezesem PSL - mówi "Dziennikowi" informator z kręgu ludowców.