Robert Mazurek: Dzień dobry, państwa i moim gościem jest Paweł Rabiej, rzecznik Nowoczesnej. Paweł Rabiej: Dzień dobry. W Ameryce startuje Trump, a wy już myślicie o przyszłorocznych wyborach samorządowych, które dopiero hen za półtora roku. - Za półtora roku, ale to jest jednak mało czasu. Czasu tyle, żeby się przygotować do tego w sposób organizacyjny, żebyśmy mieli świetnych ludzi na listach wyborczych. Świetnych ludzi - macie transfer od Pawła Piskorskiego, czyli Sławomira Potapowicza, który jest pełnomocnikiem ds. wyborów samorządowych. A czy znane są już jakieś nazwiska? - Nie jest to transfer od Pawła Piskorskiego... ... jest... - ... to jest tak, że Sławomir Potapowicz ma duże doświadczenie w sprawach samorządowych. Ostatnio był działaczem Stronnictwa Demokratycznego, a wcześniej był związany z Pawłem Piskorskim i razem z nim został wyrzucony z Platformy. - Jestem przekonany, że świetnie wypełni tę funkcję. Natomiast jeżeli chodzi o osoby, to otwieramy się na różne środowiska. Nowoczesna ma w tej chwili ponad 5 tys. członków w całym kraju. Elementem naszej strategii - dawno zresztą ogłaszanej - jest to, żebyśmy przyciągali do siebie, jako nadzieja opozycji, osoby, które są w stanie w samorządach zmienić miasta, zmienić miasteczka, więc będziemy bardzo otwarci na różne osoby. A propos zmiany - może poprzecie pomysł Jarosława Kaczyńskiego, żeby wprowadzić kadencyjność w samorządach? - Powiem tak - kadencyjność była pomysłem, o którym mówiliśmy w kampanii wyborczej - kadencyjność zarówno w samorządach, jak i kadencyjność w parlamencie, dlatego że to "zasiedzenie" wielu polityków w parlamencie też nie działa dobrze. Ale w sytuacji politycznej, w której jesteśmy... ... ale skoro popiera to Kaczyński, to my nie możemy? - Powiedziałbym tak: Jarosław Kaczyński wziął pomysł, który zgłosiła Nowoczesna, ale to jest pomysł na dobre, stabilne czasy. Powiedziałbym, że dzisiaj nie są dobre i stabilne czasy, żeby ten pomysł w samorządach wprowadzać, bo jednak samorządność obecnie w Polsce jest ostoją demokracji i dobrego zarządzania. Przepraszam, ale wy się autokompromitujecie - zgłaszacie swój pomysł, a ponieważ Kaczyński ten pomysł popiera, to już mówicie "a nie, nie, to my w takim razie tak nie uważamy". A jak Kaczyński powie 2+2=4, to wy będziecie się upierać, że 8? - Kadencyjność w samorządach jest dobrym pomysłem. Natomiast kadencyjność wstecz, czyli powiedzenie, że prezydenci miast, którzy do tej pory rządzili dwie kadencje lub więcej, nie mogą startować w następnych wyborach samorządowych - na to się nie zgadzamy. Czyli kadencyjność wstecz nie. - Kadencyjność wstecz zdecydowanie nie. A jeżeli zostanie wprowadzona zasada kadencyjności od roku 2018 - to poprzecie ten pomysł czy nie? - Zależy od tego, jak zostanie przedstawiony. Pamiętajmy, że Nowoczesna mówiła w ten sposób - kadencyjność tak, ale po pierwsze trzeba wydłużyć kadencje w samorządach do 5 lat, a poza tym trzeba wprowadzić jeszcze szereg innych zmian w powiatach oraz szeroko w samorządach. Panie Pawle, ale to jak można was poważnie traktować? Skoro wy się odcinacie od własnych pomysłów. - Ale panie redaktorze, nas pomysł jest bardzo spójny - nie można wyjmować z naszego pomysłu ważnego elementu typu właśnie dwukadencyjność i mówić: wprowadzimy dwukadencyjność, a cała reszta nas nie obchodzi. Czyli jak ktoś kocha Nowoczesną to całą? Nie może tylko we fragmentach? - Można kochać Nowoczesną we fragmentach, ale istotą dobrych rozwiązań ustrojowych jest to, że wprowadza się je w całości, systemowo, a nie bierze tylko kawałek, a zapomina o innych elementach. U nas jest to bardzo przemyślane - chcemy dwukadencyjności, ale chcemy wydłużenia kadencji samorządów. Zostawmy elementy groteskowe. Chciałbym spytać o coś serio. Pan mówił, że jest zainteresowany kandydowaniem na prezydenta Warszawy. To zostało jakość zatwierdzone, postanowione, zdecydowane? - Nowoczesna dopiero wczoraj powołała pełnomocnika krajowego. W tej chwili będziemy rozmawiali w regionach, przewodniczący będzie objeżdżał regiony. Przed nami jest naprawdę długi kalendarz, który ma doprowadzić po pierwsze do tego, że będziemy mieć więcej członków, więcej osób. Czyli nie odpowiedział pan na to pytanie. - Nie, jest kalendarz przyjęty, poczekajmy, to będzie pewnie perspektywa końca roku, może początku następnego. Wybory są w 2018 roku, chyba że Jarosław Kaczyński - którego pan przywołał - będzie chciał je przyspieszyć, chociaż nie widzę ani powodu, ani możliwości. Czy nie ma pan jednak poczucia, że jednak Ryszard Petru staje się dla was balastem, a nie atutem? - Nie, nie mam takiego poczucia. Ryszard Petru jest założycielem Nowoczesnej, dla wielu osób jest osobą, która tchnęła nadzieję w życie publiczne, nadzieję, że ono może być zarządzane w sposób lepszy. Myślę, że Nowoczesna jest ciągle nośnikiem takiej nadziei. Dość poważny polityk zaproponował mi, żebym zadał panu pytanie, kiedy wreszcie pan go zastąpi. - Nie, nie myślmy w takich kategoriach. Ryszard Petru jest twarzą Nowoczesnej, ufamy mu jako liderowi. Dla wielu osób jest on twarzą nadziei, jaką Nowoczesna reprezentuje. Władysław Kosiniak-Kamysz mówi, że Petru uzależnia politykę od liczby lajków na Facebooku. Paweł Kukiz, cytuję, "Petru zmienia zdanie co pięć minut", Arkadiusz Myrcha z Platformy: "Czy Ryszard Petru kieruje się tylko sondażami?". To jest właśnie ta powaga i potęga Nowoczesnej, ta ostoja. Liczba lajków i sondaże. - Ja bym powiedział tak, że nieskończone są złośliwości polityków. Ale pamiętajmy, że Ryszard Petru jest świetnie przygotowany do polityki jako osoba, która ma dobre wykształcenie ekonomiczne, która rozumie gospodarkę... Zwłaszcza portugalską... - W polityce potrafił stworzyć partię, która weszła do parlamentu, partię, która jednak przyciąga dużą uwagę społeczną i której inicjatywy są śledzone w warunkach, w których jesteśmy, w których wszystkie karty rozdaje PiS. A propos przyciągania uwagi, to rzeczywiście prawda. To sam Grzegorz Schetyna powiedział, że świetnie przyciągacie uwagę, chociaż sam powiedział również, że nie pomógł w proteście, bo kwestie sensacyjne przygniatają to, co jest ważne. Chodziło oczywiście o eskapadę maderską pana przewodniczącego Petru. Czy to jest właśnie to, na czym chcecie budować swój nowy wizerunek? - To jest niesprawiedliwa ocena, dlatego że akurat w tym przypadku Nowoczesna i Ryszard Petru zrobili wszystko, żebyśmy mieli w Polsce legalny budżet i zakończyli ten protest w parlamencie zwycięstwem opozycji. Jeśli ktokolwiek tutaj nie dołączył się do tego, to raczej Grzegorz Schetyna. Mam nadzieję, że z tej sytuacji wnioski zostaną wyciągnięte, że będziemy rozmawiali z PO o tym, jak w takich sytuacjach się w przyszłości zachować. Bo oczekiwanie, że współpraca opozycji w jakiejś formie będzie istniała, rzeczywiście jest duże.