"Nie rozmawiamy o tym" - stwierdził Rabiej, zapytany, czy namawia Rafała Trzaskowskiego do walki o prezydenturę Polski. "Rafał Trzaskowski jest prezydentem Warszawy. Trwają wewnętrzne rozmowy w Koalicji Obywatelskiej" - dodał. Zastrzegł jednak, że w jego ocenie Trzaskowski byłby bardzo dobrym kandydatem. Marcin Zaborski: Namawia pan Rafała Trzaskowskiego, żeby powalczył o prezydenturę w Polsce? Paweł Rabiej: - Nie namawiam, nie rozmawiamy o tym. Nie wierzę. - Rafał Trzaskowski jest prezydentem Warszawy. W tej chwili trwają wewnętrzne rozmowy w Koalicji Obywatelskiej i w Platformie - takie wewnętrzne ugadywanie się. I w ogóle nie rozmawiacie o tym, że mógłby wystartować w wyborach prezydenckich? - Staram się nie poruszać tego tematu. Wiem, że to jest decyzja - po pierwsze - wewnątrzpartyjna, a po drugie - osobista. Prezydent zadeklarował, że niebawem zabierze głos w tej sprawie. Rafał Trzaskowski byłby lepszym kandydatem, pana zdaniem, niż Małgorzata Kidawa-Błońska? - Nie chcę spekulować. Pytam o pana opinię, nie o spekulacje. - Pracuję z prezydentem... Dlatego pytam. - Moje spojrzenie może być nieco skrzywione, ale myślę, że biorąc pod uwagę kompetencje, rozeznanie tego, co dzieje się na świecie, w Unii Europejskiej, znajomość języków, wcześniej pełnione funkcje - byłby na pewno bardzo dobrym kandydatem. Nie mówi mu pan, jako wiceprezydent: "Panie prezydencie, ale nie może pan porzucić warszawiaków. Przecież zawarliśmy kontrakt w wyborach samorządowych"? - To jest właśnie podejście, które reprezentuję. Dlatego, że wygraliśmy rok temu w Warszawie, z obietnicą Warszawy dla wszystkich i myślę, że pan prezydent też czuje to zobowiązanie wobec mieszkańców miasta. Wobec wszystkich, którzy rok temu mu zaufali. Natomiast życie niesie wyzwania i sądzę, że grzechem byłoby nie rozważać różnego rodzaju kroków. Ale - tak jak mówię - to jest dyskusja wewnątrz Koalicji Obywatelskiej, a na końcu zawsze jest to osobista decyzja każdego polityka, jakiemu wyzwaniu stara się sprostać. W prezydenckiej kampanii wyborczej Rafał Trzaskowski musiałby zmierzyć się z co najmniej kilkoma dużymi problemami z Warszawy. Między innymi z problemem ścieków, które długo pewnie będą się jeszcze i panu, i Rafałowi Trzaskowskiemu śniły po nocach. Ile kosztowała nas awaria kolektorów ściekowych? - Przede wszystkim to się powinno kojarzyć - i to bardzo źle - tym, którzy całą tę awanturę wokół ścieków wywołali. Panie prezydencie, ile nas to kosztowało? - Padliśmy ofiarą bardzo zmasowanej propagandy i chcę to podkreślić. Konkret: ile nas to kosztowało? - Zdarzyła się awaria, trzeba ją było naprawić. To, co dzisiaj ogłosiliśmy to jest to, że jesteśmy gotowi, żeby ścieki popłynęły kolektorem. Naprawa kolektora kosztowała ponad 30 mln zł. Początkowo słyszeliśmy 12-13 mln zł, potem była umowa na 23 mln zł. Teraz jest już 39 mln zł. 39 mln zł to jest wszystko, czy jeszcze może być więcej? - To jest to, o czym mówię - jeżeli chodzi o wymianę kolektora - o kwocie, którą znamy. Szybko zostało to wykonane, zgodnie z obietnicami. W sobotę ścieki popłyną naprawionym kolektorem. To trzeba było zrobić szybko. I w taki sposób, żeby wyeliminować prawdopodobieństwo kolejnej awarii. Kto płaci te pieniądze? Te ponad 30 czy nawet 39 mln zł? - Oczywiście to jest kwestia budżetu miasta. Natomiast, jeśli chcemy oszacować szersze koszty, to na pewno mamy do czynienia z kosztami środowiskowymi, które przecież były niebagatelne. To były koszty poniesione przez rząd, również na budowę. To po kolei. Czy miasto domaga się odszkodowania od wykonawcy i projektanta tej instalacji? - Analizujemy teraz sytuację. Jedna rzecz jest taka, że naprawiliśmy szybko kolektor. Najważniejsze jest to, żeby ścieki znowu płynęły do Czajki tam, gdzie powinny. Natomiast druga rzecz to jest wyciągniecie wniosków, dlaczego tak się stało. Miasto wystąpi o odszkodowanie do tych ludzi, którzy tę instalację przygotowali i wykonali? - Najpierw musimy wiedzieć co się stało, to znaczy mieć jasną odpowiedź na pytanie, przygotowaną przez ekspertów, co zawiodło. Prezydent Trzaskowski mówi tak, że potwierdzają się informację, że: "były problemy związane przede wszystkim z wykonaniem kolektora, ale również pojawiały się problemy w tej fazie projektowej, zwłaszcza jeśli chodzi o dobór materiałów". Jeśli to mówi prezydent Trzaskowski, to kolejnym krokiem będzie domaganie się odszkodowania? - Tak jest, ale prezydent mówi, dwa zdania dalej, również, że czeka na raport ekspertów, bo musimy mieć absolutną pewność, kto zawiódł, a jeżeli okaże się, że zawiodła firma na poziomie konstrukcyjnym, na poziomie wykonawczym, to sądzę, że naturalne będzie również roszczenie do tej firmy za błędy, które wykonała. Pójdziecie do sądu? Miasto pójdzie się sądzić? - Uważam, że jest to naturalne, jeżeli raport stwierdzi, że mamy do czynienia z zaniedbaniami w zakresie wykonawczym, bądź zaniedbaniami w zakresie konstrukcyjnym, to trudno mi sobie wyobrazić inny scenariusz, niż dochodzenie odszkodowania za to, co musieliśmy pokryć, naprawiając kolektor. Warszawa płaci kary za zrzut ścieków do Wisły? - Szczerze mówiąc, nie wiem jak wygląda to w kontekście kar. Nie wierzę. Panie prezydencie, pytałem o to pana na początku września. 2 września i pan wtedy też mówił, że jeszcze pan nie wie, jeszcze się pan nie orientuje. Błagam, minęło kilka tygodni od tego momentu. - Najważniejsze było po pierwsze zapewnienie tego, żeby ścieki nie płynęły do Wisły. Stało się to bardzo szybko, dzięki współpracy z innymi miastami. Po drugie, naprawienie kolektora, tak jak obiecaliśmy. Jest gotowy od 15 listopada. Ale kary za to, że się zrzuca ściek to jest jednak dość istotna sprawa. Dla budżetu miasta, którym Pan też się zajmuje na co dzień jest ważne. - To jest kwestia administracyjna, natomiast tak jak mówię, koncentrujemy się na naprawieniu sytuacji. Natomiast, jeżeli chodzi o kwestie wszystkich kosztów związanych z tym, również tych opłat związanych z zrzutem, to jeżeli one występują, naturalnie będą przez miasto poniesione. Od kiedy zapłacimy w Warszawie więcej za wywóz śmieci? - Zależy od Rady Warszawy i co ona w tym zakresie przyjmie. Jakie są scenariusze? - Ja zawsze chciałbym mieć dobre wiadomości... Nie ma pan dobrych wiadomości? - Ale, niestety, dzisiaj samorządy, miasta, gminy nie mają dla swoich mieszkańców dobrych wiadomości. Jeśli Rada Warszawy jeszcze w listopadzie przegłosuje te podwyżki, o których słyszymy, to od 1 lutego będziemy płacić więcej? - Od 1 lutego w miastach będziemy płacić więcej, także w Warszawie. Uprzedzaliśmy latem, że przyjęcie tych rozwiązań ustawowych przez rząd oznacza, że będzie drożej, gorzej i będzie chaos... Rafał Trzaskowski mówi, że to będzie poważna zmiana taryfy. Brzmi łagodnie, ale jak się popatrzy na te szczegóły, to będzie radykalna podwyżka? W niektórych przypadkach nawet o kilkaset procent? To będzie podwyżka dwukrotna, a czasem 2,5-krotna, zależy w jakiej sytuacji. Kilkaset procent... Tak, nawet czasem trzy razy. To, niestety, jest efekt rozwiązań rządowych, które stawiają samorządy pod ścianą. Przykłady: zamiast 19 złotych, będą 54 złote od 2-osobowej rodziny, która mieszka w mieszkaniu do 45 metrów kwadratowych. To jest kilkaset procent. - Tak to będzie wyglądało. Dla niektórych rodzin będzie to podwyżka mniej niż dwukrotna, czyli o np. 50 procent. Dla niektórych będzie większa. Wprowadzamy tutaj nowy system, ale chcę podkreślić jedną rzecz, bo ona w tej dyskusji nie wybrzmiała. To nie jest tak, że samorząd wyciąga pieniądze z kieszeni mieszkańców na obsługę śmieci. To jest tak, że rząd stworzył taki system, niestety, że my jesteśmy do tego zmuszeni, a samorząd nie ma prawa wziąć ani grosza od mieszkańca. Musi po prostu wziąć tyle, żeby zapewnić funkcjonowanie tego systemu. Ten nowy system zakłada np., że w domach jednorodzinnych będzie jedna stawka - 94 zł, niezależnie od tego, ile osób mieszka w tym domu. Albo w mieszkaniach - opłata będzie uzależniona od metrażu, nie od tego, ile osób mieszka. Czy to jest logiczne? - Tak, tutaj przyjęliśmy takie rozwiązanie. "Tak, to jest logiczne"? - To jest logiczne. Naprawdę? - Jakiekolwiek rozwiązanie jest logiczne. Jeden dom - mieszka dziesięć osób i płaci tyle samo co drugi dom, w którym mieszka jedna osoba? - To jest logiczne, bo jakiekolwiek byśmy przyjęli rozwiązanie, tak czy owak, będzie ono z jakiegoś punktu widzenia niesprawiedliwe. Nie, nie, panie prezydencie, to jest pomysł miasta? - To jest rozwiązanie bardzo dokładnie przekalkulowane. Pomysł miasta? - Tak, to jest pomysł miasta. Czyli to miasto, a nie rząd wymyślił, że w domach będzie jedna stawka - 94 zł, niezależnie od liczby mieszkańców? - Dokładny sposób poboru, w zależności od mieszkańca, od rodzaju domu, to jest system wymyślony rzeczywiście przez ratusz i on uwzględnia... Przekona mnie pan, panie prezydencie, że w tym domu, w którym jest dziesięć osób, produkuje się tyle samo śmieci, co w tym domu, gdzie jest jedna osoba? - Każdy system, jakkolwiek byśmy go zaprojektowali, będzie dla kogoś, w jakiś sposób niesprawiedliwy. Przyjęliśmy zasadę, że domy jednorodzinne, których mamy w Warszawie ok. 20-25 proc., duże, będą płaciły 94 zł miesięcznie. I to jest sprawiedliwe? - To jest nieduża podwyżka w stosunku do tego, ile płaciły do tej pory. Czy to jest sprawiedliwy system? Dla wszystkich po równo, niezależnie od liczby mieszkańców? - To jest podatek, w dodatku narzucony przez głupie, nieperspektywiczne przepisy rządu, więc każdy z nas uznaje tę podwyżkę za niesprawiedliwą. Ale jeśli pyta mnie pan o system, to uważam, że on jest dobrze wymyślony. Marcin Zaborski