Mucha podkreślił, że jego zdaniem nie ma wątpliwości, że to prezydent powierza wykonywanie obowiązków I prezesa SN wskazanemu przez siebie sędziemu Sądu Najwyższego. Pytany, co się stanie, gdy wskazanie kandydatów na I prezesa SN nie będzie możliwe ze względu na epidemię, zauważył, że "to są wyzwania do podjęcia na gruncie ustawy o Sądzie Najwyższym i regulaminu SN, które będą rozstrzygane przez osobę wykonującą obowiązki I prezesa, skoro zabrakło w tej sprawie działań przed upływem kadencji dotychczasowej I prezes". Na uwagę, że to prezydent określa regulamin SN i pytanie, czy w tej sytuacji nie powinien dokonać w nim zmian, które umożliwiłyby przeprowadzenie zgromadzenia ogólnego, Mucha ocenił, że to "pytanie o wolę współdziałania". "Zazwyczaj było tak, że to Sąd Najwyższy postulował pewne zmiany. Nie znam korespondencji, która by wypływała z SN i wskazywała na potrzebę dokonania takich zmian" - powiedział "DGP" Mucha. Zaznaczył, że w Polsce mamy też czytelną normę konstytucyjną określającą powoływanie I prezesa SN. "Ustrojodawca wyraźnie te kompetencje przypisuje prezydentowi, który ma silny mandat pochodzący z wyborów powszechnych i on odpowiada w ten sposób za funkcjonowanie SN. To świadomy zabieg prawodawcy. Nie godzę się na argumentację, że jeżeli przypada to na czas tak obsadzonych organów, to budzi to wątpliwości, a jeżeli dotyczyło innych piastunów władzy publicznej, to było to w porządku. To nielogiczne i sprzeczne z regułami demokracji rozumowanie" - powiedział. Wątpliwości TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej Na pytanie, czy prezydent nie ma wątpliwości, że w zgromadzeniu SN mogą brać udział sędziowie Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli, Mucha ocenił, że "co do tego nikt nie powinien mieć wątpliwości". "Nawet gdybyśmy brali pod uwagę niedawne postanowienie Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczące Izby Dyscyplinarnej SN, to ono nie kwestionuje statusu sędziowskiego. Kwestionowane są przepisy dotyczące właściwości izby i to też po części. Nie ulega wątpliwości, że jeżeli prezydent odebrał przyrzeczenie, zostało złożone ślubowanie sędziowskie, to zgodnie z art. 179 konstytucji mamy do czynienia z sędzią. A sędziowie są nieusuwalni" - zaznaczył Mucha. Pytany, jak prezydent traktuje środki tymczasowe zastosowane przez TSUE, Mucha odpowiedział, że prezydent nie jest stroną tego postępowania, a państwo reprezentuje rząd. Ocenił, że polskie prawo nie zna rozwiązań, które powodowałyby zawieszenie stosowania przepisów. Podkreślił, że nie uważam, że to postanowienie jest samowykonalne. Kwestia wyborów korespondencyjnych Muchę spytano także o wątpliwości dotyczące ustawy o głosowaniu korespondencyjnym. "Jeżeli badacze Uniwersytetu Harvarda publikują w 'Science' artykuł, w którym mówią, że być może do roku 2022 będziemy walczyć z koronawirusem, to zawiesimy demokrację i nie będziemy w ogóle przeprowadzać żadnych wyborów? Miejmy to za sobą, niech wygra ten, kto ma poparcie, niech będzie mocny mandat i niech obywatele rozliczają tę władzę z jej działań podejmowanych w tych trudnych czasach" - odpowiedział Mucha. Dodał, że jest też przekonany, na podstawie choćby doświadczeń bawarskich, że wybory korespondencyjne da się przeprowadzić bezpiecznie. "Potrzebujemy bezpiecznego głosowania korespondencyjnego i stabilnej władzy" - zaznaczył. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".