Kukiz twierdzi, że program z jego udziałem zdjęto nieoczekiwanie i bez podania przyczyny, o czym dowiedział się od samego Pospieszalskiego. "Seria ostatnich medialnych zdarzeń i ich dziwna koincydencja szokują nawet mnie, nawykłego do sytuacji niecodziennych. Lisy, Sianeckie i inne Tumanowicze są postawione w stan gotowości" - argumentował. Kukiz zapowiada wojnę. Podyskutuj Kukiz odniósł się też do zamieszania wokół proponowanej przez niego debaty z udziałem kandydatów na urząd prezydenta RP - Andrzeja Dudy i Bronisława Komorowskiego. "Czy w związku z zaistniałą sytuacją za wszelka cenę do niej dążyć?" - pytał na Facebooku. Stwierdził też, że żądanie zmiany miejsca spotkania z Lubina na Warszawę podyktowane jest tym, żeby na widowni "nie było roboli". Skomentował też brak zgody urzędującego prezydenta na moderowanie przez niego debaty i poddał w wątpliwość jej sens. "Zastanawiam się, czy nie wystarczy poprosić którąś z telewizji o zadanie 2-3 pytań przygotowanych przeze mnie - dotyczących ustroju państwa i podmiotowości obywateli - obu kandydatom? Zarejestrowanie ich odpowiedzi i rozliczenie z nich, z realizacji tychże odpowiedzi, obietnic, w przypadku objęcia urzędu Prezydenta RP?" - pytał. "Zastanawiam się jak daleko należy iść w ustępstwach względem tych, którzy zobowiażani są do służby narodowi. Czy te nadmierne względem nich ukłony nie spotęgują ich przekonania, że są naszymi panami? Czy poprzez zabieganie za wszelką cenę do "kontaktu z Bóstwem" nie stracimy prawdziwego Ducha?" - dodał. Kukiz zaznaczył, że na rozmowę do Warszawy pojedzie, ale to on będzie stawiał warunki.