Paweł Kukiz ponownie deklarował, że nie interesują go żadne stanowiska w rządzie, a do Sejmu chce się dostać po to, by móc zmienić konstytucję. Jego ruch domaga się między wprowadzenie systemu prezydenckiego, w którym nie ma premiera, a władzę wykonawczą sprawuje głowa państwa. Kukiz uciął też wszelkie spekulacje odnoszące się do ewentualnej współpracy z Prawem i Sprawiedliwością. "Koalicjanta na dzień dzisiejszy dla ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego nie widać. Ja nim nie będę" - skwitował na antenie TVN24. Pytany, czy poprze rząd PiS, jeśli ten opowie się za wprowadzeniem systemu prezydenckiego, stwierdził, że "to nie będzie wotum zaufania". Poproszony o komentarz do najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Millward Brown, z którego wynika, że jego ruch cieszy się poparciem sięgającym 5 procent, co daje w przybliżeniu 7 mandatów, stwierdził, że tych ostatnich powinno być około 40. "Wtedy jesteśmy poważnym zawodnikiem, dążącym do zmiany konstytucji - spuentował. Zdaniem Pawła Kukiza, nawet jeśli premierem w nowym rządzie Prawa i Sprawiedliwości będzie Beata Szydło, to i tak pierwsze skrzypce będzie grał Jarosław Kaczyński. "Lepiej, żeby Kaczyński rzeczywiście był na tym urzędzie, a nie działał pod przykryciem" - stwierdził.