Konrad Piasecki: Pan to za debatami chyba nie przepada? Paweł Kukiz: Dlaczego? Patrzyłem na pana wczoraj w studio i miałem wrażenie, że pan chętni machnąłby na to wszystko ręką i wyszedł. - To nie była debata, tylko farsa. Jeżeli prowadzący mają więcej czasu na zadawanie pytania niż politycy na odpowiedzi, to to jest farsa. Ale ogłosi pan po tej debacie: jestem zwycięzcą? Wygrałem? - Nie, ja ogłoszę, że ta debata oznacza przegraną partii systemowych. Czyli czyją wygraną? Partii anty-systemowych, czyli Kukiza, Korwina i Zandberga? - Przegrana partii systemowych, ale a propos pana Adriana, na mnie zrobił bardzo pozytywne wrażenie. Jest nadzieja na to, że w Polsce powstanie prawdziwa lewica. Patrzył pan na niego i myślał sobie: szkoda, że go nie ma we własnych szeregach? - Może nie aż tak, ale ta ideowość jest rzeczą piękną. Ideowość to jest rzecz podstawowa. Widać, że wierzy w to, co mówi. Widać, że jest bardzo merytoryczny, przygotowany. Ja tam nie do końca się zgadzam z tymi podatkami progresywnymi i tak dalej, ale ideowość, ten żar bije. W przeciwieństwie do ZL-ewu, który jest taką kawiorową lewicą i tyle ma wspólnego z lewicą co ja z hipisem. Nie był pan nigdy hipisem, swoją drogą? - Nie no, byłem hipisem kiedyś. Tak samo jak oni kiedyś byli Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą, która była lewicowa. Rozglądał się pan wczoraj po tej pozostałej siódemce i ktoś pana pozytywne rozczarował? Zmienił pan o nim zdanie? Pomyślał: szkoda, że go tak krytykowałem, bo w gruncie rzeczy to nie jest taki zły polityk? - Nie. Wszyscy byli tacy, jak pan myśli? - Zobaczyłem system, zobaczyłem PO-PiS, zobaczyłem farsę, zobaczyłem teatr, zobaczyłem media, które są na pasku - mówię szczególnie o publicznych - partii politycznych i tyle. A patrzył pan na Korwina i żałował, że nie jest z nim w koalicji, bo często się ze sobą zgadzaliście... - Nie! Powstawało pytanie, dlaczego nie startujecie z jednej listy... - Proszę pana, my wczoraj byliśmy - mimo wszystko - w koalicji występując przeciwko partiom systemowym. Jego proste recepty w stylu "służba zdrowia powinna działać jak weterynaria" wpadają panu w ucho? - Dlatego nie jesteśmy w koalicji, bo są nazbyt... bezpośrednie. Myślę, że z tą służba zdrowia to jest temat na całą audycję, nie ośmiominutową, a osiemdziesięciominutową - minimum. Wciąż widzi pan Beatę Szydło i Prawo i Sprawiedliwość w roli tych, których mniejszościowy rząd byłby pan w stanie poprzeć? - Wszystko zależy od tego, czy będzie konsensus w zakresie konieczności zmiany ustroju państwa, czyli oddzielenia władzy wykonawczej od ustawodawczej, zniesienia progu referendalnego, gruntownej reformy większościowego systemu.... Zmiany konstytucji na system bardziej prezydencki? - Tak jest! To są te rzeczy. No i gruntowna reforma sądów i prokuratury! A nie boi się pan, że się "kukizowa drużyna", że się tak wyrażę, rozleci, jak zamajaczy im wszystkim na horyzoncie władza, że krótko mówiąc PiS powyciąga jak z ciasta rodzynki tych ludzi? - Nie, proszę pana! Nie boję się! Cały czas powtarzam, że to są ludzie, których w ogromnej większości prowadzi idea. Ja tę ideę niosę, w związku z tym jestem liderem tej grupy, ale łączy ich idea. To jest podobnie, jakby mnie pan zapytał tuż przed zawarciem związku małżeńskiego, czy pan się nie boi, że pana żona zdradzi. Pytanie absurdalne! Jak bym się bał, to bym się nie żenił. Ale czy to są ludzie, których pan znał, umie pan o nich coś powiedzieć, np. kto jest pana "jedynką" w Pile? Wie pan? - No, nie - musiał bym zobaczyć, kto jest moją "jedynką" w Pile - aż tak nie znam... W Sieradzu, kto jest "jedynką" Kukiza? - Nie wiem, kto jest w Sieradzu "jedynką"! Większość tych jedynek... Bo to jest problem, pan ich nie zna, to oni wejdą do Sejmu i powiedzą... - Proszę pana, problem polega na tym, że ja nie byłem jedyną osobą, która weryfikuje te wszystkie nazwiska. Proces powstawania tych list wyglądał tak, że najpierw ludzie oddolnie wskazywali kandydatów, a następnie ci kandydaci przyjeżdżali do rady społecznej, która ukonstytuowała się w Katowicach, na przykład z Kornelem Morawieckim, Dominikiem Kolorzem. No wiadomo, byli tam przesłuchiwani... - Byli przesłuchiwani i myślę, że z całą pewnością rada będzie miała większą wiedzę... O tych ludziach. Ale podpowiem panu - w Sieradzu pan Rzymkowski, a w Pile pan Parda. To są ludzie, których pan kojarzy? - Rzymkowski tak, tak, tak... Koliber, Ruch Narodowy, takie tego rodzaju... To prawda, że przysięgali panu na krzyż, że pana nie opuszczą po wyborach? - Kłamstwo, proszę pana. "Fakt" dzisiaj o tym pisze. - Po tym programie pokażę panu smsa. Wczoraj jeden z redaktorów "Faktu" wysłał do mnie pytanie o ten właśnie krzyż. Napisałem, że to jest wierutna bzdura z tą przysięgą. Ale w ogóle jakieś zobowiązania pan od nich pobierał? Nie mówię, że koniecznie przysięgi na krzyż, ale choćby obietnice... twarde, męskie, słowo honoru. - Jeżeli umrze idea, jeżeli ja mam ich trzymać w ryzach, to ja się stanę takim samym, jak wodzowie partyjni, czyli będę jakby współtworzył ten system. Będzie pan liberalnym szefem w parlamencie i szefem klubu? - Będę cały czas dbał o czystość idei. Idei... jedną z tych idei, jak mówiliśmy, są jednomandatowe okręgi wyborcze. Patrzyłem wczoraj na listy kandydatów. W ilu jednomandatowych okręgach wyborczych pan wystawił kandydatów do Senatu? Bo to byłby dobry test dla ludzi Kukiza. - A, to było zupełnie... Senat praktycznie pominęliśmy. Tam na palcach jednej ręki można ich policzyć. - Nie, nie, nie ma sensu... Ja uważam zresztą, że Senat powinien być albo zlikwidowany, albo powinna to być instytucja akurat najmniej demokratyczna, to powinna być grupa ekspercka, to jest podstawowa sprawa. Jednomandatowe okręgi wyborcze w Senacie w ogóle się nie sprawdzają. Te okręgi są za duże, 300 tysięcy obywateli z prawem wyborczym przypada na jednego senatora. Czyli z pełną świadomością, że mógłby pan sprawdzić działalność jednomandatowych okręgów wyborczych w praktyce, machnął pan na Senat ręką. - Proszę pana, powiedziałem, że w Senacie jednomandatowe okręgi wyborcze się nie sprawdzają, trzysta tysięcy wyborców na jednego senatora, to jest wie pan, ten Senat jest anonimowy. Media mogą zrobić z dziewicy nie-dziewicę, a z bandyty anioła. Czy warunkiem wejścia Kukiza w koalicję będzie też likwidacja finansowania partii z budżetu? - Powtarzam cały czas, że nie wchodzimy z nikim w koalicję. Poparcia, poparcia rządu mniejszościowego? - Nie, ja mam sumienie czyste, my nie pobieramy dotacji. W przeciwieństwie do pana Petru, który tutaj kłamie, bo mówi, że nie będzie brał pieniędzy z kieszeni obywateli, a kredyt w PKO BP dostał pod zastaw przewidywanych subwencji, a subwencje są wyciągane później siłą z naszych kieszeni. Pan tych subwencji brać nie będzie po wyborach? - Nie. To co się stanie z tymi pieniędzmi, odda je pan na jakiś cel charytatywny? - Z którymi, z tymi które mamy? My prawie nie mamy. Te, które pan dostanie, jeśli pan przekroczy 3-procentowy próg. - Ale ja nie dostanę żadnych subwencji, my nie jesteśmy partią polityczną, więc nie dostaniemy subwencji. Wejdzie pan do Sejmu? - Z całą pewnością. Duch w panu nie upada po takiej debacie jak wczorajsza? - Ale w życiu, a skąd. Wygramy? - Wręcz przeciwnie, powiedziałem: partie systemowe przegrały, to jest tylko kwestia czasu i kwestia formy zmiany ustroju państwa. Ja mam nadzieję, że do zmiany tego ustroju dojdzie na drodze pokojowej, ale jeżeli ten system będzie się tak strasznie trzymał tego żłobu, tego koryta i bronił tego stanu rzeczy, to może dojść do zmiany ustroju w przyszłości z kilofami w tle. I pan by stanął na czele takiej rewolucji? -Kilofów? Nie kilofobusami raczej bym chyba nie jeździł. Nie, nie, nie przewiduję takiego scenariusza, ja jednak jestem optymistą i myślę, że dojdzie do zmian ustrojowych na drodze pokojowej. Konrad Piasecki