- Wczoraj po burzliwej dyskusji, jak się okazało, zostałem wybrany jako szef misji Parlamentu Europejskiego podczas wyborów parlamentarnych na Ukrainie - powiedział Kowal na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie. Podkreślił, że będzie kierował 15-osobową delegacją oraz że jest to obecnie największa misja obserwacyjna, jaką wysyła PE. Europoseł zapewnił, że będzie bardzo restrykcyjnie pilnował, by uczestnicy misji "zachowywali się jak obserwatorzy". Chodzi o to, by - jak mówił - w okresie przed wyborami aż do ogłoszenia raportu z wnioskami członkowie delegacji nie wpływali swymi komentarzami na to, co się dzieje na Ukrainie, ani nie udzielali poparcia politycznego żadnej ukraińskiej partii. Kowal podkreślił, że wnioski z obserwacji zostaną sformułowane dopiero po wyborach, a do tego czasu sam także powstrzyma się od komentarzy. - Wnioski pierwsze w formie ustnej pojawią się w poniedziałek po wyborach, 29 października, a następnie raport uzgodniony zostanie przedstawiony w Brukseli - zapowiedział. Pytany, kiedy delegacja uda się na Ukrainę, odpowiedział: "to zwykle odbywa się w taki sposób, że bierzemy udział w tzw. misji krótkoterminowej. (...) To kwestia piątku przed głosowaniem, soboty i obserwacji samego przebiegu głosowania po konsultacji z wszystkimi siłami politycznymi". Jak dodał, zwrócił się jednak z wnioskiem do przewodniczącego PE, by misja pojechała na Ukrainę jeszcze w okresie przedwyborczym. Argumentował, że kluczowe jest monitorowanie okresu przedwyborczego, np. sytuacji w mediach. Kowal zapowiedział także, że zwróci się o spotkanie z przywódcami wszystkich środowisk politycznych, które startują w ukraińskich wyborach. 28 października na Ukrainie odbędą się wybory parlamentarne. Najważniejszymi konkurentami są: prezydencka Partia Regionów oraz po stronie opozycji: partia Batkiwszczyna b. premier Julii Tymoszenko i partia UDAR (cios) znanego boksera Witalija Kliczki.