W wyborach Adamowicz startuje pod hasłem "Konsekwentnie dla Gdańska". Identycznym hasłem wyborczym posługiwał się też cztery lata temu. Polityk PO wielokrotnie akcentował, że miasto nad Motławą jest jego misją i życiową pasją. W autobiograficznej i mającej charakter manifestu politycznego książce "Gdańsk jako wyzwanie" (2008) Adamowicz napisał m.in.: "Tyle w nas Gdańska, ile nas w nim. Chciałbym, aby mówiąc: jestem gdańszczaninem, jo jem z Gduńska, Ich bin ein Danziger, I am from Gdańsk, każdy z nas mógł odczuwać ten szczególny rodzaj dumy, płynący z przynależności do dziedzictwa kulturowego tego wyjątkowego miasta". Adamowicz twierdzi, że obca jest mu rutyna władzy; odrzuca też krytykę niektórych oponentów, że po 16-letnim zasiadaniu w fotelu prezydenta nie stać go na twórcze rządzenie. "Wielu może mi zarzucić, że Adamowicz się wypalił. Że czas na zmianę. Że swoje już zrobiłem. Ale ja potrafię się zmieniać, co dostrzeże każdy, kto mnie zna. Nie jestem tym samym Pawłem Adamowiczem, który w roku 1990 został radnym miasta. Nie jestem tym samym Pawłem Adamowiczem, który w 1998 został po raz pierwszy wybrany Prezydentem Miasta Gdańska" - zapewnia w jednej z ostatnich deklaracji. W trakcie kampanii wyborczej podkreślał, że w ostatnich latach dotacje z Unii Europejskiej w Gdańsku wyniosły 9 miliardów złotych, co daje na głowę mieszkańca 20 tys. zł, i jest najlepszym wynikiem w Polsce. "My, gdańszczanie, jesteśmy jak rozpędzony samochód. Miasto zmienia się na naszych oczach. Przed nami ostatni już okres unijnych dotacji. Musimy je dobrze wykorzystać. Potrafimy to, mamy sprawdzony, wykwalifikowany zespół" - napisał w swoim programie wyborczym kandydat PO. Jako główne cele swojej prezydentury, w przypadku zwycięstwa, wskazał "polepszenie codziennego życia mieszkańców: warunków zamieszkania, mobilności i odpoczynku". Cieniem na przyszłości politycznej Adamowicza kładzie się śledztwo ws. jego majątku, prowadzone od 2013 r. przez Prokuraturę Apelacyjną w Poznaniu. Śledczy badają informacje zamieszczane przez polityka PO w składanych w latach 2009-2012 oświadczeniach o stanie majątkowym, weryfikują zasoby finansowe i źródła ich pochodzenia. W kręgach opozycji i mediach chodziły nawet słuchy, że jeśli prokuratura w trwającym śledztwie dopatrzy się złamania prawa, to Adamowicz wprawdzie nie zrezygnuje z chęci dalszego rządzenia miastem, ale wystartuje z własnego komitetu wyborczego. PO stanęła jednak murem za prezydentem miasta i udzieliła mu rekomendacji do ubiegania się o reelekcję pod szyldem partii. Adamowicz przyznaje, że choć śledztwo prokuratorskie nie czyni jego sytuacji komfortową, to "jest pewien swoich racji i ze spokojem oczekuje, że prokuratura jednoznacznie rozstrzygnie te kwestie na jego korzyść". Paweł Adamowicz urodził się 2 listopada 1965 r. w Gdańsku w rodzinie o wileńskim rodowodzie. Był ministrantem w kościele św. Brygidy, u proboszcza tej parafii ks. prałata Henryka Jankowskiego. W latach 80. Adamowicz działał w opozycji antykomunistycznej, zajmując się m.in. kolportażem "bibuły". Był też współwydawcą i drukarzem pism podziemnych w I Liceum Ogólnokształcącym w Gdańsku oraz na Uniwersytecie Gdańskim, gdzie w maju 1988 r. stanął na czele strajku okupacyjnego studentów. Studia prawnicze ukończył w 1989 r. Rok później został prorektorem ds. studenckich UG, będąc jednocześnie nauczycielem akademickim na Wydziale Prawa i Administracji. W czasie studiów dorabiał m.in. jako stróż nocny w Gdańskim Towarzystwie Naukowym. W latach 1988-1989 współorganizował pierwszy i drugi zjazd Kongresu Liberałów, współpracując w tym czasie m.in. z Janem Krzysztofem Bieleckim, Donaldem Tuskiem, Januszem Lewandowskim, Jackiem Merklem i Lechem Mażewskim. W samorządzie gdańskim działa od chwili jego powstania w 1990 r. Jak wspomina, start w wyborach I kadencji Rady Miasta wynikał z przypadku, sam bowiem chciał kontynuować karierę na uczelni. Okazało się, że matka Adamowicza, wynosząc pewnego dnia śmieci, spotkała sąsiadkę, która oświadczyła jej, że wraz z inną mieszkanką kamienicy zgłosiły jej syna jako kandydata na radnego ze Starego Miasta, argumentując, że powinien on kontynuować swoją działalność społeczną z czasów walki podziemnej. "I to właśnie te dwie panie poruszyły skutecznie struny mojej wrażliwości i poczucia obowiązku" - czytamy w książce "Gdańsk jako wyzwanie". W I kadencji (1990-1994) Adamowicz był radnym Komitetu Obywatelskiego "Solidarność", w kolejnej kadencji (1994-1998) wybrany z koalicyjnej listy Unia Wolności-Partia Konserwatywna, pełniąc w tym czasie funkcję przewodniczącego Rady Miasta Gdańska. W trzeciej kadencji (1998-2002) kandydował z listy AWS jako członek Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Został wówczas wybrany przez radnych na prezydenta Gdańska. Pierwsze wybory bezpośrednie w 2002 r. Adamowicz wygrał w II turze (72 proc.), pokonując kandydata SLD Marka Formelę. Cztery lata temu zwyciężył już w I turze wyborów, uzyskując prawie 61 proc. głosów. W 2010 r. uzyskał prawie 54 proc. głosów. Od 2007 r. Adamowicz pełni funkcję prezesa Unii Metropolii Polskich. Adamowicz ożenił się w 1999 r. ze swoją b. studentką Magdaleną Abramską. Mają dwie córki: 7-letnią Antoninę oraz 4-letnią Teresę. Jako jeden ze swoich autorytetów Adamowicz wymienia Jana Pawła II, cenionym pisarzem politycznym jest dla niego Alexis de Tocqueville, którego fundamentalne dzieło "O demokracji w Ameryce" przeczytał podczas studiów. Jak sam przyznaje, od tamtej pory szczególnie bliska jest mu problematyka stosunków między państwem a obywatelem, a jej wyrazem była m.in. praca magisterska pt. "Społeczeństwo obywatelskie i państwo polityczne w filozofii Karola Marksa". Od wielu lat lokalni dziennikarze nazywają prezydenta Gdańska "Budyniem", co przeszło już do języka codziennego. "Dlaczego akurat Budyń? Nie mam pojęcia. Może dlatego, że przez niektórych postrzegany jestem jako niekształtna, miękka pulpa? Bo nie sądzę, by u źródła tego przezwiska leżało przekonanie o tym, że jestem słodki. Może i Budyń nie jest przezwiskiem zbyt miłym. Może jest przejawem złośliwości. Ale - szczerze mówiąc - z dwojga złego wolę być Budyniem niż Kondomem" - komentował swego czasu na blogu z dystansem do samego siebie Adamowicz. "Niedawno dowiedziałem się z mediów, że 31 marca przypada Międzynarodowy Dzień Budyniu. Z tej to okazji ja - Wasz Budyń - składam wszystkim Czytelnikom mojego bloga serdecznie życzenia" - pisał autoironicznie Adamowicz. Jest honorowym krwiodawcą. Jak sam tłumaczy, w dzieciństwie był bardzo chorowity, często leżał w szpitalu i wówczas ratunkiem dla niego była krew anonimowego krwiodawcy.