Prędkość przekroczona przynajmniej trzykrotnie? Szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie, Rafał Babiński, w rozmowie z dziennikarzami przekazał, że pojazd, który w rozbił się w Krakowie w sobotę, 15 lipca, w momencie wypadku przekroczył dozwoloną prędkość co najmniej trzykrotnie. W miejscu, w którym doszło do tragicznego zdarzenia, można jechać maksymalnie 40 km/h. Według ustaleń prokuratury wynikających z oględzin miejsca zdarzenia za kierownicą Renault Megane R.S. w momencie wypadku siedział Patryk P. Adam Zajkowski, menedżer bizneswoman Sylwii Peretti potwierdził, że jedna z ofiar tragedii, to syn celebrytki. Razem z nim podróżowało trzech jego znajomych. Mężczyźni mieli od 20 do 24 lat. Według ostatnich doniesień wcześniej w aucie przebywała jeszcze jedna - piąta - osoba. Kolega ofiar miał jednak wysiąść z auta we wsi Modlniczka niedaleko Krakowa. Auto pojechało potem w kierunku Wieliczki, do której nie dotarło. Zobacz więcej: Kulisy tragedii w Legnicy. Mieszkańcy od lat ostrzegali władze Śledczy rozpatrują dwie hipotezy, jedna z nich bierze pod uwagę wtargnięcie na drogę w niedozwolonym pieszego, co uchwyciły kamery miejskiego monitoringu. Osoba ta do tej pory nie zgłosiła się na policję. Druga wersja zakłada, że kierowca pojazdu mógł nie dostrzec wystarczająco wcześnie prac remontowych prowadzonych na moście i zwężenia drogi, a utrata panowania nad pojazdem była wynikiem próby manewru ominięcia przeszkód na trasie. Niezależnie od analizowanych okoliczności, jako główna przyczyna tragedii wymieniana jest znaczna prędkość, z jaką poruszało się auto. Krakowska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie umyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym i nieumyślnego spowodowania wypadku przez kierującego. Eksperci oczekują na pełne wyniki sekcji, w tym badań toksykologicznych na obecność alkoholu lub narkotyków w ciałach ofiar, w tym domniemanego kierującego. Według najnowszych informacji, do których dotarli dziennikarze "Faktu", kierowca auta w chwili wypadku miał we krwi 2,4 promila alkoholu. Megane RS nawet bez modyfikacji wbija w fotel Renault Megane to kultowy model francuskiej marki, które w różnych konfiguracjach jest produkowane od ponad 25 lat. Na rynku dostępna jest też sportowa wersja R.S. Właśnie takim samochodem trzeciej generacji, produkowanym w latach 2008-2016, poruszali się młodzi mężczyźni feralnej nocy. Według dostępnych informacji ten konkretny egzemplarz miał być wersją po liftingu fabrycznie wyposażoną w czterocylindrowy, turbodoładowany silnik o mocy 265 KM. Przyspieszenie do 100 km/h zajmowało w nim około 6 sekund, a maksymalna prędkość wynosiła 250 km/h. Zobacz więcej: Tragiczny wypadek w Legnicy. Kobietę wyrzuciło w powietrze W środowisku kierowców sportowe "meganki" cieszą się dobrą opinią szybkiego i lekkiego samochodu, który łatwo się prowadzi. Często można też natrafić na pozytywne opinie dotyczące hamulców montowanych w zakładach Renault. Modyfikacje "Dominatora". Co poprawiano w aucie z wypadku? Patryk P. na profilach w mediach społecznościowych często publikował materiały ze swoim żółtym Renault Megane, które nazywał Dominatorem. W jednym z wpisów z przełomu 2022 i 2023 roku chwalił się długą listą modyfikacji, które wprowadził w samochodzie, aby jeszcze bardziej podkręcić jego osiągi, przede wszystkim moc silnika. Poprawki pozwoliły na zwiększenie mocy auta o ponad 30 proc. - do 400 koni mechanicznych. Moment obrotowy mierzony na wale korbowym wzrósł do 570 Nm. Według właściciela samochodu moc można było zwiększyć nawet do 600 KM. Patryk P. uważał jednak, że tak znaczna zmiana wpłynęłaby na komfort prowadzenia auta. Inne modyfikacje wprowadzone w samochodzie to m.in.: tytanowe zawory;kute podzespoły silnika;modyfikacja skrzyni biegów;modyfikacja układu hamulcowego;wzmocnione półosie;sztywne łączenia na podwoziu (poliuretan);zmiany w układzie dolotowym i wydechowym. Nie pomogła częściowa klatka bezpieczeństwa Właściciel auta nie zaniedbał całkowicie kwestii bezpieczeństwa osób w samochodzie. W jego żółtym Renault Megane pod koniec zeszłego roku zamontowano tzw. rollbar, czyli szczątkową klatkę bezpieczeństwa. Jest to rozwiązanie z samochodów rajdowych, podnoszące wytrzymałość kabiny przy ewentualnym uderzeniu lub dachowaniu samochodu. Tuning samochodu został przeprowadzony tak, by jednocześnie ze zwiększeniem osiągów przystosować pozostałe podzespoły do szybszej jazdy. Klatka, lepsze hamulce, zawieszenie i sportowe opony Pirelli miały zapewnić bezpieczeństwo. W zderzeniu z betonowym murem przy prędkości ponad 120 km/h żadna z tych modyfikacji nie mogła jednak zapobiec tragedii. Jeden z portali podał, że auto mogło mieć wyścigowe opony. O korzystaniu z takich "slicków" właściciel miał informować wcześniej w mediach społecznościowych. Jednak opony takie nie są rekomendowane do jazdy na mokrej nawierzchni. Trwa śledztwo w sprawie śmiertelnego wypadku. Czytaj także: Zabójstwo drogowe - nowe przepisy powinny pojawić się też w Polsce? Tragiczna noc w Krakowie. Policjanci wystawili mandaty na ponad 16 tys. zł Karambol na A2. Kierowca zakleszczony we wraku Zobacz też: