Wiceminister sprawiedliwości zapytany został, czy ustawa reprywatyzacyjna jest konsultowana z Ambasadą Izraela. "Konsultowana to jest złe słowo. Ja przyjmuję rzeczywiście - od roku - przedstawicieli Ambasady Izraela w tym panią ambasador (Annę Azari) właśnie z protestami przeciwko tej ustawie" - powiedział Jaki. Zastrzegł, że nie może zdradzać szczegółów, ale - jak dodał - "rzeczywiście ta ustawa nie budzi zadowolenia Izraela". Na pytanie, czy stronie izraelskiej zależy, aby te przepisy nie weszły w życie, wiceszef MS odparł: "Tak. Albo żeby weszły w takiej formie, gdzie płaci się 100 proc. i najlepiej oddaje się nieruchomości w naturze, na co nigdy nie możemy się zgodzić". W październiku ub.r. Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło projekt ustawy reprywatyzacyjnej. Przewiduje on m.in. takie rozwiązania jak rekompensatę w wysokości do 20 proc. wartości mienia przejętego przez państwo po 1944 r., czy zakaz zwrotów w naturze i handlu roszczeniami. Szacunkowy koszt jej skutków wyniósłby od 10 do 15 mld zł. Według MS, propozycje stanowią "kompromis pomiędzy moralną powinnością wobec osób pokrzywdzonych a ekonomicznymi możliwościami państwa". "Trzynaście dekretów i ustaw skutkujących po 1944 r. przejęciem przez państwo nieruchomości prywatnych było uchwalonych przez nielegitymizowany reżim, nie wybrany w demokratycznych wyborach, lecz narzucony przez sowieckiego najeźdźcę" - głosi uzasadnienie projektu. Po wejściu ustawy w życie stracą moc m.in.: dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z dnia 6 września 1944 r. o przeprowadzeniu reformy rolnej oraz tzw. dekret Bieruta, nacjonalizujący warszawskie grunty. Wiceminister sprawiedliwości i szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki mówił w grudniu ub.r., że ustawa reprywatyzacyjna musi wejść w życie w 2018 r.