We wtorek NIK opublikował raport na temat programu "Praca dla więźniów". Wynika z niego, że wykryte zostały "liczne nieprawidłowości" w finansowaniu inwestycji i remontów realizowanych ze środków publicznych. "W ramach kontroli Programu 'Praca dla Więźniów' ze środków Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy, stwierdzono 27 przypadków udzielenia zamówień z naruszeniem przepisów ustawy Prawo zamówień publicznych. Łączna kwota wydatkowanych w ten sposób środków, to ponad 115 mln zł" - przekazał NIK. Kontrolerzy wykryli również kilkanaście przypadków zaniżania wysokości czynszu dzierżawionych hal przemysłowych - wg wyliczeń Izby straty z tego tytułu mogą sięgać nawet 37 mln zł. W związku z wynikami kontroli NIK podjął decyzję o skierowaniu 16 zawiadomień do prokuratury. Dodatkowo rozpoczął ogólnopolską kontrolę, która objęła Ministerstwo Sprawiedliwości, Centralny Zarząd Służby Więziennej oraz siedem innych jednostek. Ma ona potrwać do końca stycznia 2020 r. Jaki: Absurdalne zarzuty Do wyników kontroli odniósł się b. wiceszef MS, a obecnie europoseł PiS Patryk Jaki, który w resorcie sprawiedliwość odpowiadał m.in. za reformę więziennictwa. Zarzuty NIK oceniły jako "absurdalne" i takie, z którymi "nikt, kto pracował nad tym programem się nie zgadza". Podkreślił przy tym, że nigdy nie zajmował się szczegółami programu na poziomie inwestycyjnym, prawnym czy innym. "Zresztą nie ma żadnego zarzutu do mnie w kontroli. Jednak zabieram głos, ponieważ gołym okiem widać, że zarzuty są śmieszne i typowo polityczne. W wyniku wielkiego programu państwo nic nie straciło. Więźniowie poszli do pracy, sami zaczęli pracować na swoje utrzymanie. Ich rodziny otrzymały alimenty, spada powrotność do przestępstw, a państwowe firmy zarabiają więcej. Ale i tak źle. Szukamy dziury w całym. Ręce opadają" - napisał były wiceminister.