Oczekiwanie wiceministra sprawiedliwości to reakcja na przedstawioną wcześniej w poniedziałek zapowiedź polityków PO, skierowania wniosku do sejmowej komisji etyki o ukaranie Jakiego.Według polityków PO, zachowanie Jakiego wobec sędzi, która prowadzi cywilny proces o ochronę dóbr osobistych, wytoczony mu przez Kropiwnickiego, było "skandaliczne", a jego wypowiedzi na sali sądowej miały charakter "groźby i szantażu adresowanego do przedstawiciela niezależnej władzy sądowniczej". "Z całą pewnością tego rodzaju zachowanie należy uznać za zachowanie, które nie licuje ani z godnością posła" - mówił w poniedziałek rzecznik PO Jan Grabiec. W reakcji na zapowiedź Platformy, Jaki powiedział PAP iż oczekuje, że Platforma zawiesi Kropiwnickiego w prawach członka partii do czasu wyjaśnienia jego ewentualnej roli w sprawie tego, że w należącym do niego mieszkaniu, które wynajmował, działała agencja towarzyska. Jaki: Nastąpiły przełomowe ustalenia prokuratury "Warto wyjść od sedna samego sporu. Kilka miesięcy temu podczas obrad Sejmu przedstawiłem informację o liście sąsiadów mieszkania wynajmowanego przez barona PO, którzy mówili, że w tym mieszkaniu jest agencja towarzyska. Wtedy na mnie i tych mieszkańców wylała się fala krytyki - PO żądała mojej dymisji. PO twierdziła, że nie ma tam żadnej agencji. Tymczasem 3 dni temu nastąpiły przełomowe ustalenia prokuratury. Kobiety zeznały, że w mieszkaniu posła PO świadczyły usługi seksualne" - powiedział Jaki w poniedziałek PAP. Jego zdaniem więc, Platforma i Kropiwnicki "mijali się z prawdą". "To kompromitująca informacja i domagam się zawieszenia posła PO do czasu wyjaśnienia jego roli w sprawie dotyczącej agencji towarzyskiej" - powiedział wiceminister sprawiedliwości. Dodał, że od PO oczekuje "przeprosin dla mieszkańców Legnicy, którzy musieli miesiącami znosić sąsiedztwo agencji towarzyskiej". "Jeśli nie zawieszą Kropiwnickiego, sam zgłoszę wniosek do komisji etyki, aby zbadała rolę posła PO w wynajmowaniu mieszania na agencję towarzyską" - oświadczył wiceszef MS. Wiceminister chce przeprosin za postawę Pitery Jaki oczekuje również, że Platforma przeprosi za postawę europosłanki Julii Pitery, która - jak przyznała w poniedziałek w radiu RMF FM - do dziś nie wykonała wyroków sądu sprzed 5 oraz 4 lat. Pierwszy z tych wyroków zapadł w 2011 roku - Pitera miała przeprosić za słowa o tym, iż CBA ją podsłuchiwało i opóźniało zatrzymanie byłego ministra sportu Tomasza Lipca. Europosłanka PO przyznała także, że nie wykonała wyroku z 2012 roku, który nakazał jej przeproszenie PiS za to, że stwierdziła, iż radny podejrzany o pedofilię "jest w PiS". "Czy jak poseł PiS składa wnioski w sądzie to źle, ale jak poseł PO robi coś znacznie gorszego, to znaczy lekceważy wyroki sądów to dobrze?" - pytał Jaki w rozmowie z PAP. Platforma odpowiada Sekretarz generalny PO Stanisław Gawłowski powiedział PAP, że nie widzi żadnej roli Kropiwnickiego w sprawie prowadzenia agencji towarzyskiej w jego mieszkaniu. "Mieszkanie było wynajęte za pośrednictwem agencji nieruchomości, a to, że osoba, która tam mieszkała, mówi że zapraszała jakiś panów z powodów różnych? Kropiwnicki mógł o tym nie wiedzieć, ponieważ się tym nie zajmował" - zaznaczył Gawłowski. Żądanie Jakiego uznał za "skandal". "Wiceminister sprawiedliwości, który powinien być wzorem cnót, jedyne co robi, to ciska oskarżenia wobec innych osób" - ocenił Gawłowski. O co chodzi? Dowiedz się więcej: W piątek wiceminister sprawiedliwości poinformował, że złoży wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec sędzi, która prowadzi cywilny proces o ochronę dóbr osobistych, wytoczony mu przez posła PO Roberta Kropiwnickiego. Chodzi o słowa Jakiego, które padły pod koniec stycznia z mównicy sejmowej, że Kropiwnicki prowadzi w swoim mieszkaniu agencję towarzyską. W niedzielę Jaki napisał na Twitterze, że nie będzie jednak wniosku o postępowanie dyscyplinarne. "Nie złożę wniosku o postępowanie dyscyplinarne. Siłą jest umiejętność przyznania do błędu. RP czeka na reformę sądów i może tu przeszkadzać moje 1 zdanie za dużo" - napisał wiceminister. Podczas piątkowej rozprawy Jaki powołał się na publikację piątkowego "Super Expressu", w której przytoczono zeznania jednej z kobiet przesłuchanych przez legnickich śledczych. Przyznała ona, że w mieszkaniu Kropiwnickiego świadczyła usługi seksualne, ale na własny rachunek, nikt nie czerpał z tego korzyści. Jaki zwrócił uwagę sądowi, że wymaga to zbadania i złożył gazetę z publikacją jako wniosek dowodowy w sprawie. Jaki podnosił przed sądem, że chroni go immunitet, a jego słowa padły z sejmowej mównicy i chociażby z tego względu nie powinien ponosić żadnych konsekwencji. Sędzia, której ukarania chciał Jaki, odmówiła odrzucenia pozwu, uznając, że sprawa może być przedmiotem rozprawy w trybie cywilnym. Wiceminister ocenił, że postawa sędzi była stronnicza. Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w niedzielę, że Jaki nie zrobił nic niedopuszczalnego. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ocenił, że sędzia, która zajmowała się sprawą Jakiego, "dopuściła się rażącego złamania prawa" oraz standardów obowiązujących w państwach demokratycznych, i bez zgody parlamentu chciała oceniać zasadność jego wypowiedzi. PO i Nowoczesna w związku z tą sprawą, domagają się odwołania Jakiego z rządu.