Sprawa dotyczy publicznych wypowiedzi wiceministra na temat przebiegu konsultacji społecznych w gminie Dobrzeń Wielki podczas powiększania Opola. Zdaniem byłej sołtys Czarnowąs Krystyny Pietrek, Jaki sugerował, że były one tendencyjne i źle przeprowadzone, a za ich organizacją stała mniejszość niemiecka. W pozwie o ochronę dóbr osobistych była sołtys domaga się od Jakiego publicznych przeprosin wolontariuszy zaangażowanych w konsultacje oraz nawiązki na fundację "Budzik". Reprezentujący wiceministra prawnicy złożyli we wtorek wniosek o jego zdalne przesłuchanie, argumentując to nawałem obowiązków służbowych Jakiego w ministerstwie sprawiedliwości. Sędzia Beata Hetmańczyk odrzuciła wniosek i na początek sierpnia wyznaczyła kolejną rozprawę, podczas której ma zeznawać wiceminister Jaki. Podczas pierwszej rozprawy sędzia uznała, że wiceminister nie może się w tej sprawie powoływać na immunitet poselski. Podczas wtorkowej rozprawy sąd przesłuchał czworo wolontariuszy, którzy uczestniczyli w rozprowadzaniu ankiet na terenie Czarnowąs. Za ich pośrednictwem mieszkańcy wsi mieli zadeklarować się, czy są za czy przeciw przyłączeniu wsi do Opola. Jak zeznali, nie było żadnych nacisków ani instrukcji na temat tego, czy powinni wybierać konkretne domy. "Szliśmy po kolei do każdego domu w wyznaczonym terenie, żeby zrobić konsultacje ogłoszone przez gminę. Tu nikt nie mówił o żadnej mniejszości. Nie patrzyłem na narodowość ludzi, którzy tam mieszkali. Ja sam przyjechałem tu z łódzkiego, a wiele osób z mojej rodziny ucierpiało ze strony Niemców w czasie ostatniej wojny" - powiedział świadek Bogdan Szczepański. Proces Krystyna Pietrek wytoczyła po tym, jak zapadła decyzja o powiększeniu Opola o 12 sołectw z czterech podopolskich gmin. Jedną ze wsi, które zostały przyłączone do stolicy regionu jest wieś Czarnowąsy. Na jej terenie gmina Dobrzeń Wielki zorganizowała konsultacje społeczne, w trakcie których mieszkańcy mieli się opowiedzieć, czy chcą przyłączenia ich miejscowości do Opola. Na terenie Czarnowąs blisko sto procent ankietowanych wypowiedziało się przeciwko przyłączeniu do Opola. "Pan minister obraził wszystkich mieszkańców gminy. Mieliśmy około stu wolontariuszy. Oni sami się zgłaszali i nie sprawdzaliśmy, czy mają takie czy inne pochodzenie. Pan minister zaczął wyciągać, że mniejszość sfałszowała konsultacje, że mniejszość wybierała budynki, gdzie mieszkają przeciwnicy powiększenia Opola i kazała im omijać te budynki. Skąd on to wziął? Ja mam u siebie Ukraińców, Polaków, Niemców. Dla mnie są ludźmi, mieszkańcami i obywatelami, którzy płacą podatki. Ja sama nie kryję, że jestem członkiem mniejszości niemieckiej, ale jestem też uczciwym obywatelem Polski. Dlatego uważam wygłaszane przez pana wiceministra opinie za obraźliwe" - powiedziała PAP pani sołtys, powódka w procesie.