"To skandal" - mówili w rozmowie z IAR pasażerowie. Skarżyli się także na brak informacji ze strony przewoźnika. Według jednej z osób, która chce pozostać anonimowa, "megafony zamilkły", pojawiła się za to służba ochrony lotniska. Miała ona - jak wynika z relacji - separować zdenerwowanych podróżnych od pracowników portu lotniczego. Piotr Henicz, wiceprezes biura turystycznego Itaka, którego klienci utknęli na lotnisku, podkreśla, że odpowiedzialność za sytuację ponosi przewoźnik. Biuro nie ma bowiem wpływu na stan techniczny samolotów. A. Kołodziejska