- To nas boli, że wciąż tam są znajdowane szczątki ludzkie - mówił Naczelny Prokurator Wojskowy pytany o szczątki znalezione ostatnio na miejscu katastrofy w Smoleńsku przez pielgrzymkę motocyklistów. Szczątki na miejscu katastrofy Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg podkreślił w czwartek, że nie każdy dostarczony kawałek blachy w rzeczywistości jest częścią Tu-154. Dodał, że dlatego zawsze osoba, która w Smoleńsku znalazła element wyposażenia samolotu lub szczególnie - szczątki ludzkie - jest przesłuchiwana. W czwartek zastępca szefa Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Gdyni ppłk Marek Piotrowicz poinformował, że w środę do prokuratury zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że na początku września na terenie lotniska pod Smoleńskiem znalazł szczątki, najprawdopodobniej ludzkie. Parulski powiedział, że ma "głębokie przeświadczenie", iż na miejscu katastrofy samolotu Tu-154 nadal mogą znajdować się szczątki ofiar. W dokładnym przeszukaniu terenu mają dopomóc polscy archeolodzy, których kilkunastoosobowa grupa miałaby wyruszyć do Smoleńska jeszcze w tym roku - o ile pogoda na to pozwoli. Jeśli nie uda się przed tym, gdy zaczną się mrozy, wyjazd może się opóźnić do kwietnia - maja przyszłego roku - ocenił. 30 września misja pilotażowa Według Parulskiego, 30 września do Smoleńska wyjedzie misja pilotażowa, by ustalić warunki wyjazdu polskich archeologów. Będzie w niej uczestniczyć polski prokurator oraz trzech ekspertów z PAN. Parulski ujawnił, że strona rosyjska miała wątpliwości prawne co do dopuszczalności prac polskich archeologów. - O opinię w tej sprawie pytano aż pięć różnych resortów. Ostatecznie Główna Prokuratura Federacji Rosyjskiej wyraziła zgodę - powiedział. Wrak wciąż niezabezpieczony Parulski i Szeląg przyznali, że - mimo apeli ponawianych od maja - strona rosyjska wciąż nie zabezpieczyła wraku rozbitego samolotu, którego szczątki ułożono w miejscu przylegającym do lotniska Siewiernyj. Prokuratorzy przypomnieli, że wrak pozostaje w dyspozycji rosyjskiego MAK, a z wcześniejszych ustaleń wynika, że miała go zabezpieczyć brezentem firma zewnętrzna. - Widocznych zmian nie dostrzegliśmy - zaznaczył Parulski. Zapewnił, że przy wraku dyżurują milicjanci i polscy dyplomaci. Poinformował, że gubernator Smoleńska miał przeznaczyć na zabezpieczenie wraku 7 mln rubli, za które będzie wykonana "kopuła", będąca trwalszym zabezpieczeniem niż brezentowa płachta. Rzecznik gubernatora smoleńskiego Andriej Jewsiejenkow zapytany, dlaczego szczątki polskiego samolotu jeszcze nie zostały zabezpieczone i kiedy zostanie to zrobione powiedział: - Pytania te proszę zadać organom prowadzącym śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy. My nie jesteśmy upoważnieni do zajmowania się tymi sprawami. Pocięto szczątki Tu-154 Polscy prokuratorzy nie wiedzą, co kierowało osobami, które zleciły cięcie szczątków prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Zdjęcia obrazujące takie działania wobec resztek wraku pokazała ostatnio TVP. Szeląg pytany, czy to niszczenie dowodów odparł, że wbrew pozorom odpowiedź "nie musi być jednoznaczna", choć generalnie takie działania można uznać za utrudnianie oceny danego dowodu rzeczowego. Powiedział, że powinno się w jak najmniejszym stopniu "ingerować w strukturę fizyczną dowodu rzeczowego". Zarazem dodał, że trzeba brać pod uwagę też "inne okoliczności". Wyraził przypuszczenie, że podstawą takiej decyzji mogła być np. konieczność pocięcia elementu samolotu na mniejsze części, by można je było przetransportować. Wniosek Rogalskiego oddalony Szeląg ujawnił, że - jako nieprzydatny dla rozstrzygnięcia całej sprawy - oddalono wniosek mec. Rafała Rogalskiego (pełnomocnika m.in. Jarosława Kaczyńskiego) o przesłuchanie Parulskiego na okoliczność jego udziału w sekcji zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Szeląg wyjaśnił, że charakter wniosku odnosi się do okoliczności niejawnych. Podkreślił, że nawet gdyby rzecz nie dotyczyła spraw tajnych, to on i tak nie wypowiedziałby się o tej sprawie przez wzgląd na przyzwoitość. Adwokatowi chodziło o to, że w czasie sekcji ciała prezydenta okazało się, iż na sekcyjnym stole są fragmenty ciała w generalskim mundurze. Sam Parulski oświadczył, że nie uchybił standardom pracy prokuratora; dodał, że przy sekcji ciała prezydenta był obecny konsul RP. Przypomniał, że sam J. Kaczyński nie zgłaszał 10 kwietnia uwag co do tożsamości ciała swego brata - prezydenta RP, gdy je identyfikował, zaś na fragmenty innego ciała, które znajdowały się na stole sekcyjnym, uwagę zwrócił on sam, jako polski prokurator obecny w czasie sekcji ciała prezydenta. Większość dokumentów już jest Wojskowa prokuratura dostała już większość dokumentów dotyczących organizacji lotu i wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Rosji 10 kwietnia, jak i materiały związane z remontem obu rządowych tupolewów. Śledczy mają też już opisane szczegółowo przez biegłych zdjęcia satelitarne lotniska w Smoleńsku. Śledczy wciąż czekają na inne ekspertyzy, m.in. fonoskopijne. O prawdopodobieństwie stawiania w tym wątku zarzutów nie chciał się wypowiadać. Nie określił też terminu zakończenia prac przez biegłych z dziedziny fonoskopii. Prokuratura nadal czeka też na ekspertyzę policji, dotyczącą filmu prezentującego "postępy mgły" w Smoleńsku 10 kwietnia, oraz opinie ABW o filmie z internetu nakręconym na miejscu katastrofy, a także o telefonach komórkowych ofiar tragedii. Jak powiedział Szeląg, część tych telefonów była aktywna w chwili katastrofy i zalogowana do rosyjskiego systemu łączności. W sumie w polskim śledztwie przesłuchano już ponad 500 świadków (włącznie z przesłuchanymi na wniosek Rosji). W planie prokuratura chce jeszcze wezwać ok. 50 świadków; ich liczba może się zwiększyć. Prokuratura wysłała w sumie sześć wniosków o pomoc prawną do Rosji, jeden do Białorusi i jeden do USA. Zapowiedziano, że będzie siódmy wniosek do prokuratury rosyjskiej.