Zdaniem Zbigniewa Brzezińskiego gra polityczna w Polsce stała się nieodpowiedzialna, zmierza do podważenia fundamentów państwa. W wywiadzie wyemitowanym w czwartek w "Faktach po faktach" w TVN24 skrytykował "ciągłe nieodpowiedzialne bzdury o jakimś zamachu smoleńskim". Zaznaczył też, że Rosji zależy na tym, by ta sprawa dzieliła Polaków. - Trudno nie być przerażonym do jakiego stopnia język polityczny stał się brutalny, do jakiego stopnia gra polityczna stała się nieodpowiedzialna ze strony osób stojących bardzo wysoko na szczeblu politycznym. Właściwie wygląda na to, że zmierza do podważenia fundamentów i szacunku dla państwa, Polski i polskiej demokracji - powiedział doradca byłego prezydenta USA Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz, odnosząc się do wypowiedzi Brzezińskiego, oceniła w piątek, że "dzisiaj osłabianie instytucji państwowych, podważanie ich wiarygodności, to jest zachwianie bezpieczeństwa dla nas wszystkich". Jak podkreśliła, nie można podpalać państwa poprzez podważanie wiarygodności instytucji, które mimo wszystko są instytucjami zaufania. - Jeśli dziś w sposób lekceważący i obraźliwy mówimy o prokuraturze, jeśli mówimy źle o wojsku, jeśli mówimy źle o policji, to my sami, obywatele tego kraju, zaczynamy się zastanawiać: no to co, za chwilę, jeśli sąd niewiarygodny, prokuratura niewiarygodna, to my będziemy wymierzać tę sprawiedliwość na ulicy? - powiedziała Kopacz. Szef klubu PSL Jan Bury ocenił w rozmowie z PAP, że nad słowami Brzezińskiego trzeba się zastanowić, bo w dużej mierze są one zasadne. - Każdy ma inny ogląd sytuacji. Pan Brzeziński jednak z perspektywy pewnej odległości ocenia sytuację w Polsce, ale jest osobą na tyle zorientowaną w sprawach Polski, że jego opinia i jego zdanie jest bardzo ważne i trzeba się bardzo nad tym zastanowić, co on powiedział, a jego słowa były dość mocne i w dużej mierze w niektórych obszarach bardzo zasadne - powiedział Bury. Jak podkreślił, podobnie jak Brzeziński jest zdania, że Polacy od ponad 20 lat konsekwentnie budują państwo demokratyczne i niepodległe i nie może być ciągle tak, że pojawiają się liderzy partyjni, którzy nieustannie powątpiewają w rolę państwa i jego instytucje oraz "ciągle szukają wrogów wśród ludu". - To jest takie ustawianie Polski w totalnej wojnie wzajemnej. To jest nie do przyjęcia i dlatego uważam, że te słowa były mocne, ale w dużej mierze chyba wypowiedziane w sposób, jak to Brzeziński postrzega ze swojej perspektywy - powiedział Bury. Lider SLD Leszek Miller całkowicie podziela opinię Brzezińskiego, kiedy ten mówi o polskich politykach czyniących naszemu krajowi olbrzymie szkody, lansując wersję spiskową. - Natomiast nie sądzę, żeby na Kremlu politycy rosyjscy patrzyli z jakąś niezwykłą ciekawością na Polskę i chcieli Polsce szkodzić. Polska Rosjan po prostu nie interesuje, my nie mieścimy się w strategii rosyjskiej, w żadnym układzie - stwierdził Miller. - Brzeziński miał na pewno rację, mówiąc o Rosji, że wykorzystuje tę wojnę polsko-polską - uważa z kolei szef klubu Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk. Jak ocenił w rozmowie z PAP, jeśli chodzi o wypowiedź Brzezińskiego, "na pewno należy zgodzić się z tezą, że konflikt polsko-polsko nie służy naszemu krajowi i naszej przyszłości oraz jego rozwojowi; nie służy także naszemu bezpieczeństwu". Jak podkreślił, diagnoza, że tylko jedno ugrupowanie jest winne tej sytuacji, jest jednak mylna. - Tutaj obie strony, tj. PiS i PO grają emocjami smoleńskimi, polaryzując scenę polityczną. Ostatnie dni pokazały, że te emocje smoleńskie są takie duże, że nikt inny poza PiS i PO nie ma prawa głosu - powiedział Mularczyk. Według niego te emocje nie służą Polsce, a przede wszystkim realnemu wyjaśnieniu przyczyn katastrofy. Natomiast szef klubu PiS Mariusz Błaszczak - jak powiedział - czuje się "rozczarowany, że profesor Brzeziński nie reagował, gdy niszczony był wrak samolotu, gdy w przestrzeni publicznej były kłamliwe teorie generał Anodiny na temat przyczyny katastrofy smoleńskiej". - Przecież jest wpływowym politykiem Partii Demokratycznej, już emerytowanym, ale jednak, a więc ma wpływ na działanie amerykańskiej administracji. Nie słyszałem, żeby zabierał głos, apelował do prezydenta Obamy, aby wyszedł z propozycją pomocy dla władz polskich w sprawie wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej - powiedział Błaszczak.